Trudno
Nie będzie żadnych aktualizacji, bo nigdy w życiu nie ruszymy.
Gruba kreska.
Nasza opiekunka zastrzeliła nas dziś informacją, że jej zdaniem Kuba jest już za duży na opiekunkę i powinien iść do przedszkola. W Niemczech każde dziecko ma prawo iść do przedszkola, jak tylko skończy trzy lata. Powiedzmy, że Kuba poszedł by od początku semestru, czyli od sierpnia. No i surprise, surprise, zapisy na ten semestr kończą się... w lutym! A znalezienie w Münster miejsca w przedszkolu to
nie jest zadanie na dwa tygodnie. No: powiedzmy, w tym przedszkolu, w którym by się chciało, bo jakieś miejsce dla trzylatka musi się znaleźć. Mamusia przeorała zatem wyszukiwarkę i wytypowała... tak jest, JEDNO wchodzące w grę przedszkole. Zaraz jutro do niego zadzwoni i na pewno, na pewno mają jeszcze mnóstwo miejsc i strasznie się ucieszą, że Kubuś... ugh. Jasne, że w zasadzie wszystko jedno, chodzi tylko o stopień upierdliwości organizacyjnej całej procedury odwożenia/odbierania potomstwa. Bo na to, żeby upchnąć dwoje dzieci w jednym przedszkolu w tak krótkim czasie, oczywiście szanse są zerowe. Jacuś jeszcze nie musi, a miejsc nie ma i tyle. No: trzeba walczyć, twardem trzeba być.
Dla Czytelników zdziwionych nagłym okopywaniem się familii w pięknym westfalskim mieście - tak, istnieje opcja, że jednak zostaniemy tu dłużej. Tylko opcja, ale na wszelki wypadek trzeba się troszkę okopać. Odwołać zawsze zdążymy.
Jeśli chodzi o życie rodzinne, zautomatyzowało się i spowszedniało do wyrzy... do znudzenia; (szczęśliwie?) nie ma żadnych fajerwerków, nowinek, zawirowań i innych interesujących rzeczy do opisywania. Chłopcy, jacy są, każdy widzi. Udało się złapać moment, kiedy akurat się nie tłukli (bardzo krótki czas ekspozycji).