Oswajanie braciszka
Kubusiowi coraz lepiej idzie oswajanie się z braciszkiem. Nie omija go już szerokim łukiem, przynosi mu cumelka (czy trzeba, czy nie trzeba), pokazuje, gdzie Jacek ma poszczególne części ciała, a ostatnio zaczyna się do niego przytulać. Oczywiście ciężko mu tego zabronić, ale za każdym razem robimy się sztywni ze strachu- bo Kubuś jest silny jak niedźwiadek i potrafi powalić na podłogę tatusia, a co dopiero takiego braciszka... Czasami wyrywa nam się jakiś nerwowy okrzyk, ale ogólnie staramy się nie robić terroru.
Traumy jakiejś specjalnej panicz chyba nie ma, bo dziś, kiedy okazało się, że nie można się jednocześnie przytulać do mamy i trzymać nowego autka, wybrał jednak autko. Ale to dobrze :-)
Poza braciszkiem mało się dzieje. Niestety.
Panicz i kolejka
Na Gwiazdkę rodzice kupili paniczowi kolejkę - bo to takie symboliczne i w ogóle. Nie elektryczną, tzn. nie całkiem elektryczną: kolejka jest drewniana, a elektryczna jest lokomotywa (na baterie). Jest to jeden z tzw. trafionych prezentów. Panicz zakochał się w swojej kolejce, nie pozwala jej tknąć, a pierwsze, co robi rano, to pędzi do pokoju i włącza lokomotywę, która ciągnie w kółko pociąg. Długo. I głośno. Wyłączać trzeba podstępem i tylko wtedy, kiedy panicz jest zajęty czym innym. Szybko sobie przypomina, ale nawet pięć minut bez tego koszmarnego "żżżżżżżżżżżżż" to skarb... No ale skoro dziecko się cieszy... Praktyczne zresztą też toto jest, bo panicz większość dnia spędza leżąc na podłodze, gapiąc się na pociąg i robiąć "żżżżż".
Jeśli chodzi o braciszka, zaczynają być widoczne zmiany w zachowaniu panicza. Rano włazi do łóżka, wczepia się w mamę i nie pozwala jej drgnąć. Fajnie jest do momentu, kiedy braciszek się nie obudzi. Wtedy mama musi wziąć dzidziora do łóżka i nakarmić, a wtedy Kubuś robi buzię w podkówkę i wczepia się w tę część mamy, która jest akurat dostępna. Strasznie żałośnie to wygląda. Zrobił się w ogóle okropnie przytulaśny - jak się wczepi, trudno się go pozbyć. Fakt, że nie wczepia się za często.
Ponieważ dzidzior zajął wózek, Kubuś z dnia na dzień stał się Chodzącym Paniczem. No, też nie do końca, bo ma małą spacerówkę, w której jeździ, ale dużo więcej tupta koło dużego wózka. Usiłuje go zresztą pchać, ale rączka jest jeszcze za wysoko. Kupiliśmy kiddyboarda, ale panicz jest jeszcze na niego za mały. Jeździ, ale nie za dużo - za szybko się nudzi.