Blog Kubusia
30.5.09
  NO!!!


Mamy mieszkanie. Dziś przyszły wreszcie dokumenty.
Prawie 100 m, cztery pokoje, z czego jeden z założenia gościnny - czujcie się zaproszeni... :-)






Chłopcy robią się coraz fajniejsi i jest coraz więcej rzeczy do opisania, niestety - umykają. No, niestety. Teksty Kubusia, nowe słowa Dzidzia, zabawy, które sobie urządzają... Tak naprawdę trzeba by było mieć włączoną non stop kamerę, bo nie sposób wszystkiego spamiętać. Na obrazku widać braci jak należy: z czipsami i przed telewizorem. Ale na powietrzu też się bawią... ;-)
 
18.5.09
  Berlinowo
Przeprowadzka weszła w stadium konkretów.
Konkrety są nieco niekonkretne, ale zawsze są. Mamusia znalazła jedyne właściwe mieszkanie. Ma tylko jedną wadę, co w kontekście różnych innych berlińskich mieszkań (we właściwej cenie) jest zjawiskiem nie z tej ziemi.

Obejrzawszy lokum mamusia jak opętana popędzila do pośrednika, gdzie dowiedziała się, że dostarczone dokumenty są niekompletne, nieładne, niewłaściwe i ogólnie nie do przyjęcia w ogóle. Mamusia stłumiła cisnące się na usta komentarze i poprosiła Miłą Panią, żeby zezwoliła na dosłanie dokumentów faksem. Miła Pani zezwoliła. Teraz czytelnicy uprzejmie proszeni są o ściskanie kciuków oraz zwieraczy, żeby Miła Pani nie znalazła już niczego do przyczepienia i przysłała umowę. Bo jak nie............

Jedyne słuszne osiedle

Wyprawa Berlińska obfitowała w rozmaite atrakcje, ale wszytko przebiła podróż powrotna. Planowany na 19.48 odjazd lux-torpedy ICE rzeczywiście odbył się bez przeszkód. Kiedy tylko pociąg wyjechał z Berlina i wjechał w pampę, natychmiast kogoś przejechał. Czynności "miejscowych służb oraz policji" zajęły niecałe cztery godziny - a pamiętać trzeba, że supernowoczesna lux-torpeda stanowi monolit, bez żadnych tam fanaberii typu otwierane okna. Po czterech godzinach kierownik pociągu oznajmił, że już właściwie moglibyśmy jechać dalej, tyle że nie mamy maszynisty, a nasz nie może jechać, bo jest w szoku. Po kolejnej godzince czekania na maszynistę pociąg w tempie 10 kmh dojechał do stacji Buschow (co w ustach kierownika pociągu brzmiało "buszu"; bardzo trafnie). Tam odbyła się prawdziwa, wzorowa ewakuacja, z policją i wszystkim - bo niestety, lux-torpeda nie mieściła się na dworcu w buszu, więc wszystko odbywało się po kawałku: trochę ludzi wysiadało - pociąg przejeżdżał kawałek - trochę ludzi wysiadało itd. Potem to samo odbyło się przy wsiadaniu do drugiej lux-torpedy, którą podstawiono na drugi peron buszu. Wyjazdu z buszu o pierwszej w nocy mama już nie pamięta, bo po ewakuacji padła jak nieżywa na siedzenie i zasnęła natychmiast "snem podobnym do śmierci", jak to drzewiej pisano. O piątej rano torpeda wypluła mamusię na dworcu w Dortmundzie; już po godzinie i dwudziestu minutach odjeżdżał pierwszy pociąg do Münster, więc w efekcie cała podróż trwała zaledwie jedenaście godzin z czymś.
Jeżeli po tym wszystkim nie dostaniemy tego mieszkania, .... No nic, trzeba czekać.


Pakowanie Odbywa Się. Zamówiliśmy 15 kartonów, bo "jak zostaną, to nic nie szkodzi". Spakowanych jest dziesięć, a mieszkanie wygląda jak - jak widać. Bez komentaa -aaaaAAAA- rza....
 
12.5.09
  Im Westen nichts Neues
...przynajmniej przy tytułach postów można zdobyć się na różnorodność ;-)

Jak by to idiotycznie nie brzmiało, naprawdę nic się nie dzieje. Zamówiliśmy kartony przeprowadzkowe, ale jeszcze nie przyszły. Mama w piątek jedzie do Berlina, oby podpisać jakąś umowę mieszkaniową, bo jakoś tego... późno się zrobiło. A tu sobie wszystko rutynowo płynie. Na szczęście nie pada, chociaż jest przeraźliwie zimno (jak cztery lata temu o tej porze, wzdech...).


Mieszkanie w Berlinie jest konieczne do uruchomienia procedury... właściwie każdej procedury, ale głównie chodzi o załatwienie przedszkola dla robaczków. W Berlinie (bo to duże miasto jest) wszystko idzie przez dzielnicowe urzędy. Dopóki nie wiemy, w jakiej dzielnicy będziemy mieszkać, nie możemy ruszyć z niczym kompletnie. A nie wiemy. Prawdopodobieństwo ograniczone jest do trzech dzielnic, ale to ciągle zbyt dużo. No nic, może w łikęd...



Chłopcy zacieśniają braterskie więzi i coraz bardziej bawią się sami. Właśnie nie "coraz częściej", tylko "coraz bardziej", w sensie, że te zabawy są już wyraźnie związane z tym drugim małym stworzeniem. Gadają ze sobą po niemiecku... To oczywiście (wzdech) nieuniknione, ale i tak smutno. Zupełnie fascynujące jest obserwowanie, jak różnie oni rozwijają się językowo. Kuba poszedł do Beate, kiedy miał prawie dwa lata (i nie mówił w ogóle). Zaczynał mówić po polsku, jak normalne dziecko - najpierw pojedyncze wyrazy, potem zbitki, potem jakieś pokraczne, niegramatyczne zdania z dziwacznymi formami. Po niemiecku do niedawna nie mówił w ogóle, ani słowa. Za to jak już zaczął, zaczął od razu pełnymi zdaniami, super poprawnie i bez przekręcania. Jacek natomiast, który poszedł do Beate w wieku bodaj ośmiu miesięcy, zaczyna mówić po prostu w obu językach. W obu mówi pierwsze, pokraczne wyrazy, w obu przekręca... ech. Cóż zrobić. Fajnie mają, że w ogóle mówią w obu...
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger