Blog Kubusia
23.1.18
  Jacek na dziś i trochę Kuby
Jacynek opowiada, że mają nowego kolegę, Dominika.
- A czy nowy kolega mówi po niemiecku? - pyta jadowicie mama.
- Nie. Nie, po niemiecku nie mówi. Ale jak mówi po angielsku! No mówię ci, no normalnie wszystko potrafi powiedzieć! Taki master! Perfekt mówi! Normalnie jest prawie taki dobry, jak ja!

To dziecko nie zginie :D

Pani wych. Kuby zdradziła mi w zeszłym tygodniu, że oceny są już wystawione, prognozy napisane i mam się wyluzować. Serce mi pęka, bo Kuba się stara i ryje jak dziki, no ale przecież nie mogę mu powiedzieć, że może to już olać... ech. (1,8. Znaczy ma średnią 1,8. Wymagane jest 2,3 lub niżej, więc może styknie? jezujezunieczyt)
 
14.1.18
  Noworocznie
Święta w Krakowie minęły zupełnie bezstresowo, sylwester takoż kanapowo. Z nowinek: jackowa guzikofobia najwyraźniej zaczyna - wręcz ustępować; jak widać, dał radę założyć nawet koszulę z guzikami - twierdzi o dziwo, że zatrzaski i nity są straszniejsze.
Na zdjęciu widać też, kogo pieseł szczególnie ukochał w Bolechowicach - nie do wiary, ale tak było. Bilbo zresztą tak ma, że jak ktoś jest dla niego przesadnie miły, to warczy i ucieka, ale jak się nie zwraca uwagi, to chce się przytulać :-)

Jako że zbliżamy się do wyboru szkoły średniej - w lutym - zwizytowaliśmy wsiowe gimnazjum, które poleciła nam sąsiadka oraz jej wnuczka, aktualnie tam uczęszczająca. Okazało się świetną, nowoczesną, doskonale wyposażoną szkołą, która od razu nam się spodobała - a to, że znajduje się dwa kilometry od domu, przeważyło już zupełnie, nie ma potrzeby jeździć pół godziny do Strausberg. Niestety w szkole odsiew jest potężny, w zeszłym roku odpadł co czwarty - a Kuba po paru semestrach ze średnią zdecydowanie poniżej dwa nagle zaczął mieć w szkole jakieś tajemnicze kłopoty i przynosi dwóje i tróje. Decydująca jest średnia ocen z niemieckiego, matematyki i angielskiego; no: zobaczymy. Oczywiście nie grozi mu, że będzie miał za słabą średnią na gimnazjum, chodzi tylko o to, żeby miał możliwie lepszą od wymaganej, bo, jak nie zostawiła złudzeń pani dyrektor - odsiewają od dołu i nie ma przebacz. Tak że napięcie rośnie: zobaczymy.

Mamusia rzuciła się w wir szukania pracy i, tfu odpukać, nawet się coś na tym polu zaczyna ruszać. Zobaczymy. Praca mamusi robi się coraz bardziej potrzebna, gdyż przydałoby się kulejący remont podeprzeć jakowąś gotówką, żeby wreszcie ruszył i, do diabła, skończył.


No: Jacka pokój jest gotowy, rzeczywiście na urodziny dostał klucz - na pierwszym planie prezent urodzinowy, bardzo trafiony, wszyscy chłopcy zachwyceni. Kolorki na ścianę Jacynek wybrał sam, a wnękę pracowicie wybudował tata, gdyż uznaliśmy, że jest ona cool.
Wykończeniówka pokoju jeszcze trochę potrwa - to po lewej to szafy ścienne, które będą miały drzwi i półki i wszystko jak prawdziwa szafa, ale jeszcze nie teraz - gdyż śmiechom i zabawom nie ma końca i zalało nam piwnicę, a właściwie sami sobie jak debile zalaliśmy, bo nie zauważyliśmy, że beczka na deszczówkę się przechyliła i lała wodę na ścianę. Tak więc tatuś osusza piwnicę, a mamusia walczy na górze. W wolnych chwilach, oczywiście, ha, ha, ha.



Na kolejnym zdjęciu widać zaawansowany design pokoju Jacka, czyli alkowę do spania, którą wymyśliliśmy, żeby synek wreszcie przestał przychodzić do mamy o trzeciej nad ranem. Twierdzi, że jak nie widzi ciemnego pomieszczenia, to się nie boi. Hm. Hm, hm. No: zobaczymy. Na razie udaje mu się zmanipulować Kubę, żeby z nim spał, więc nie wiemy, czy to działa.
Dla wyjaśnienia: na zasłonce są pieseły, które mówią 'woof'.




Pieseł nasz własny urósł o połowę, jest strasznie fajny i kochany. Chodzimy dużo po lesie, bo mamusia obiecała sobie, że dopóki może, to pójdzie codziennie. Na zdjęciu widać hajlajt sylwestrowego szaleństwa: ustawianie po ciemku ostrości na właściwym kawałku psa ;-)

Aha: urządziliśmy sobie w domu fitnessstudio i chcemy w lecie wyglądać jak z brazylijskiej telenoweli. Hehe.

 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger