Blog Kubusia
2.10.18
  Szkoła
Pierwsza od dawna wycieczka
Po pierwszym miesiącu kubowej edukacji drugiego stopnia mam postępujące wrażenie totalnej schizofrenii.
W pierwszym tygodniu Kubeł wracał tak zmęczony, że nawet nie mówił. Kubeł. Nie mówił. No: po prawdzie nie narzekałam :D
Bardzo podniosło mnie tez na duchu, kiedy przyszedł kiedyś i powiedział: No dobra, ta szkoła jest totalnie męcząca, ale za to jaka ciekawa!
Z drugiej strony, daje sobie radę tak sobie. Z angielskiego, o który bałam się najbardziej - w podstawówce europejskiej dzieci uczą się tylko dwa lata, w normalnej cztery - Kuba jest świetny i na jedynkach. No dobrze. Za to z francuskim katastrofa. Nie wiem, jak z mówieniem, ale na ortografii Kubeł poległ i leży na wznak. Jasne, najważniejsze, żeby mówił. Tylko że pani od francuskiego -- no może to było nieporozumienie, ale dama zdołała nauczyć mojego syna, że "Je m'apelle francaise" to znaczy "mówię po francusku" i nawet zmasowane wysiłki obojga rodziców nie zdołały go przekonać, że to nieprawda. Więc tego.
Socjalnie - jak wyżej. Z jednej strony, od razu pojawił się w naszym życiu Timo, z przytupem, nocowaniem u siebie nawzajem itd. Po tygodniu, kiedy spotkaliśmy Timo w pociągu, chłopcy nawet się do siebie nie odezwali. Zagadnięty, Kubeł powiedział, że Timo jest głupi i go denerwuje. W tym tygodniu znowu przesiadują u siebie popołudniami. Hm.
Kiedy Kubeł dzwoni do mnie, że jedzie do domu, nie sposób się z nim dogadać, bo cały czas rechocze z grupą kolegów, z którymi jedzie tramwajem. Z drugiej zaś strony potrafi wybuchnąć rzewnymi łzami, że trafiła mu się najgorsza klasa na świecie, że wszyscy go denerwują i ma dosyć. Ale jak się patrzy na niego w grupie, nie sposób dostrzec jakiegoś ostracyzmu.
Na razie zatem składamy to wszystko na karb nastolatkowania i nie przejmujemy się.

Przejmujemy się drugim synkiem, ale o tym w następnym odcinku.
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger