Filmujemy
Tata wymyślił rozrywkę na długie jesienne wieczory: robimy filmy. Metodą poklatkową. Kuba o bioniclach, Jacek o dinozaurach. Da się bez oglądania DVD? Da się!
Progresiki
Kubie wypadł drugi ząb. Omal nie zaliczyliśmy wtopy, bo ząb wypadł nad ranem - Kuba znalazł go, włożył pod poduszkę i zasnął. Potem obudził się - no i klops, nie znalazł ani zęba, ani monetki. Na szczęście przyszedł się pożalić tacie, który zdołał się wymknąć i wsadzić monetkę w odpowiednie miejsce. Potem pojechaliśmy na flohmarkt i Kuba sam nabył sobie Bionicla z Lego - strasznie był z siebie dumny. Nabyliśmy też pluszowego Snoopy'ego i wygląda na to, że Kuba wreszcie będzie miał przytulankę, jak normalne dziecko. Do tej pory usiłował jakąś polubić, ale nie bardzo kumał, o co chodzi - myliły mu się te pieski, zapominał o nich i ogólnie nie halo. Snoopy śpi z nim teraz na poduszce :-)
A Jacek ni z tego ni z owego jeździ na rowerze. Ma przyczepionego kija z tyłu, ale służy on właściwie tylko do asekuracji. Jaciu uczy się zupełnie inaczej niż Kuba kiedyś - po jaciowemu, szybko, od razu, bez zastanawiania się. Problem jest tylko taki, że jak się go puści, to Jaciu jest taki dumny i tak bardzo chce, żeby wszyscy widzieli, że odwraca się i przestaje pedałować. I leci na nos. Ale poćwiczymy, poćwiczymy; już niedługo.
Wartość pieniądza
Kubie wypadł ząb. Oczywiście zgodnie z zasadami sztuki został schowany pod poduszkę w celu wymiany na środki płatnicze. Mieliśmy straszny dylemat, ile też wróżka powinna wyłożyć - no bo tradycyjnie powinna być moneta... W końcu - po przeliczeniu, ile też synek ma zębów ;-) - zdecydowaliśmy się na 2€. Kuba był rzecz jasna straszliwie rozczarowany (miał plany, że kupi sobie za zęba stację kosmiczną z Lego), ale wytłumaczyliśmy mu, jak się dało, że pieniądze trzeba zbierać i zbierać, aż wreszcie zrobi się dużo. W wyniku powyższego została zakupiona skarbonka i po wyjaśnieniu drobnego niuansu, że nie, pieniądze się tam nie rozmnażają same, rozpoczęliśmy oszczędzanie. Jacuś też - na krzywy ryj, bo nic mu się jeszcze nie kiwa. No dobrze.
W niedzielę prosto spod urny spontanicznie pojechaliśmy do Germendorf - dobra decyzja, to był ostatni słoneczny dzień. Park rozbudowują jak szaleni, postawili nowy wulkan, place zabaw też są świetne. A chłopcy i tak nie mogą się doczekać, kiedy będzie się można znowu KĄPAĆ!
Kuba nie został rzecznikiem, ale najwyraźniej mu to zupełnie nie przeszkadza.
Następny punkt programu: impreza halloweenowa. Ze wstępnych szacunków wynika, że zaprosiliśmy potworny tłum dzieci i dorosłych, oraz że wszyscy zamierzają przyjść. Hu.