Blog Kubusia
13.2.11
  Ostatnie łóżka za płoty
HAHHHAAA...!!! Pozbyliśmy się ostatniego dzidziorowego elementu z mieszkania, mianowicie małego łóżeczka. Jacek spał w łóżeczku wprawdzie bez szczebelków, ale to ciągle było jego (i Kubusia) dawne małe łóżeczko. Dziś w wyniku różnych zbiegów okoliczności kupiliśmy nowe Prawdziwe Łóżko, o dorosłych wymiarach. Tym samym epokę dzidziorów uznajemy za zamkniętą!
Teraz obstawiamy, czy Jacek a) spadnie w nocy, b) znowu sobie coś złamie - przekonanie, że po jednym gipsie Jacuś przestanie skakać z łóżka okazało się z gruntu błędne. Właśnie z nowego łóżka najfajniej się skacze, bo jest takie wysoookie..! (ugh) W każdym razie, mamy nadzieję, że na obecnych łóżkach chłopcy prześpią przynajmniej szkołę podstawową.
Zrobiło się przeraźliwie zimno, więc nie było żadnych atrakcji; Jacuś rusza ręką zupełnie normalnie, niemniej z łokcia coś mu sterczy (pod skórą) - no nic, we wtorek termin u pani chirurgini, więc się okaże.
Z aktualności także okazało się, że wybór szkoły raczej nie będzie stanowił większego problemu - po prostu w Berlinie jest tylko jedna podstawówka z polskim. Tak, właśnie ta na drugim końcu miasta. No nic. To upraszcza sprawę, zarazem ją komplikując. (what)
 
7.2.11
  Wreszcie
W piątek zdjęliśmy gips. Uffff. Ręka wygląda jednak trochę makabrycznie, wczoraj miała siną plamę, dziś już na szczęście nie ma, ale za to druty... no nic, mniejsza z tym. Trzeba będzie chyba zadzwonić do pani chirurgini, bo Jacek nie może do końca wyprostować ręki i nie wiemy, czy to normalne czy nie. Z anestezjologiem umówieni jesteśmy za tydzień, operacja pod koniec lutego, uff. Już z górki.
W weekend byliśmy w muzeum techniki - znowu; jedna ciekawa rzecz to taka, że zrobiliśmy zdjęcie niemal identyczne jak przy poprzedniej wizycie (do obejrzenia w urodzinowym wpisie Kubła z 19.04.2010; to przecież niemożliwe, żeby minął już prawie rok??!! oO), niestety tym razem mamusi zabrakło cierpliwości i nie czekała, aż się opróżni, w związku z tym na zdjęciu są również inne osoby.

Dwa tygodnie temu natomiast byliśmy we freizeitparku (nie mam bladego pojęcia, jak przetłumaczyć toto na polski) Germendorf, gdzie poza genialnym parkiem dinozaurów jest też ZOO z kozami, sarenkami i innym tatałajstwem, które plącze się pod nogami i można toto karmić. Jest też jeziorko do kąpania, grille do wynajęcia, place zabaw - no raj na ziemi, niech no się tylko cieplej zrobi..!! Ale i tak było fajnie. Na zdjęciu mama tłumaczy sarence, że nie mamy nic do jedzenia ;) Widać, jaki duży jest bub w tej chwili.

Zaczęło się robić ciepło, dzieci rozebrane z zimowych rzeczy (i gipsu) śmigały po błocie jak młode sarenki, niestety znowu zaczyna się oziębiać. Szkoooda. Ale już niedługo.

Zdjęcia czerwonego gipsu brak, ale mamusia już tak serdecznie miała go dosyć, że nie zdobyła się na fotografowanie tego świństwa. Był zupełnie taki jak żółty, tylko czerwony ;)
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger