Wakacje
Zakończyliśmy kolejny rok szkolny.
Kuby świadectwo nie powala na kolana, ale jest zdecydowanie lepsze niż zeszłoroczne. Pała z pisania, ale to wiadomo. Poza tym dużo najlepszych ocen, kilka dobrych. To znaczy - ocen ciągle nie ma, tylko te kółka, no ale w tłumaczeniu to tak.
Jacek ma same bardzo dobre.
No dobra, nie same. Chyba dwie dobre, o dziwo - sport i plastyka. He? Niemniej.
Kubełowe panie wreszcie... tzn., ekhm, kubełowe panie odeszły uczyć pierwszaki i w przyszłym roku klasę przejmuje pani Graff. Nie wiemy, kto zacz, ale gorzej raczej nie będzie. Pani od freizeitu zostaje, na szczęście, a co do polskiego to ciągle nie wiadomo, kto będzie uczył. Bajzel na kółkach, gdyż odszedł także dyrektor. Za nim też nikt nie będzie raczej płakał, pytanie tylko, kto tą szkołą będzie kierował, bo na razie też nie wiadomo.
U Jacełka odeszła pani Norma od freizeitu i to jest fatalnie - ale pani Norma dostała pracę w szkole hiszpańskiej, a hiszpański jest jej językiem ojczystym, więc trudno jej się i dziwić. Może mieć to pewne plusy, ponieważ freizeit przejmuje pan Smidt - a zdrowo jest, kiedy w kadrze są faceci. Pan Smidt jest zresztą bardzo fajny, znamy się już z hortu i oby tylko dał sobie radę z tą bandą z pierwszej de. To znaczy - drugiej de.
W poniedziałek chłopcy jadą na obóz, ciekawe, co będzie - ale mamusia tego nie doświadczy, albowiem będzie w Polsce - zarówno przy wyjeździe jak i powrocie będzie asystował wyłącznie tata. Pewnie to i lepiej... Przy mamie Jacek mógłby zapomnieć, że jest twardzielem ;-)
A potem do Krakowa, na dłuuugo. Tyle, że Bartek ma nas odwiedzić w trakcie. Ciekawe, czy odwiedzi.
PS. No dobra, nie wypada, ale żeby nie było, że marudzimy bez sensu: tak wygląda kubełkowe pisanie po dwóch latach pobierania edukacji. Dżizas.