Blog Kubusia
29.7.15
  No dooobra.
Ostatnie Pierwsze Pudło
Strach coś takiego pisać przed podpisaniem papierów, ale: kupiliśmy dom.
Czy też raczej: kupujemy dom. Bo ostateczny papier mamy podpisać we wrześniu. Niemniej, jako że wypowiedzieliśmy już nasze mieszkanie i i tak będziemy musieli się wynieść, choćby i na camping, nie ma co chować głowy w piasek i można się przyznać: PRZEPROWADZKA.
Nie krzyczymy ze strachu tylko dlatego, że -- to prawdopodobnie ostatnia.
Dziwna myśl.

Klucze mamy dostać pierwszego października, co wydaje się dosyć odległym terminem - ale tylko do momentu, kiedy nie zacznie się planować, co trzeba wcześniej zrobić. Mianowicie spakować się i przenieść. Zaledwie.

Dom kupiliśmy dosyć okazyjnie, gdyż była to oferta naszego banku, czyli bezprowizyjna. Pani w banku orzekła, że jesteśmy dosyć bogaci, żeby nas było stać na kredyt - absurdalność tego stwierdzenia nieodmiennie cieszy moje serce. No to wzięliśmy kredyt, przecież każdy ma kredyt, prawda?

Dom jest dosyć stary, oczywiście do remontu - ale kupiliśmy go natychmiast ze względu na lokalizację. Dworzec kolejki miejskiej jest po drugiej stronie ulicy, a kolejka jedzie przez całe miasto i dojeżdża do szkoły - no, prawie do szkoły, ale lepiej by i tak nie było. W dodatku naprzeciwko jest też niewielkie centrum handlowe ze wszystkim, czego nam trzeba (minus księgarnia), oraz mamy duży ogród, który pozwala zapomnieć o dosyć, hm - miejskim otoczeniu. A w ogrodzie orzech, jabłoń, śliwka i bez.
Czyli juhu.
Chyba.
Bo jesteśmy tak spanikowani naszą Dorosłą Decyzją, że nawet nie mamy siły się cieszyć. Bo przecież tyle się może wydarzyć do września.
Ale nie wydarzy się, prawda?

 
19.7.15
  Wakacje
Doczołgaliśmy się do wakacji.
Wakacje wyglądają w tym roku wyjątkowo atrakcyjnie - chłopcy znikają z domu na trzy tygodnie, a rodzice chyba zwariują z nadmiaru wolnego czasu... Chyba że... Ale o tym jeszcze za wcześnie. W każdym razie, jutro chłopcy jadą na obóz ze szkoły, a zaraz za tydzień - do wujka Kocia, który był tak kochany, że ich zaprosił do siebie w góry, a potem prosto stamtąd - do babci, która była tak kochana itd. Potem w sierpniu jedziemy wszyscy do Chorwacji, dla odmiany na Kamenjak - bo skoro coś działa, to po co zmieniać, a po nadmorzu tureckim i nadmorzu rumuńskim naprawdę chcemy wreszcie ponurkować.

Szkoła szczęśliwie się skończyła; Kubeła świadectwo nie jest jakoś szczególnie powalające, a i jackowe oceny-nieoceny co nieco się popsuły, noale. Dobra wiadomość jest taka, że pani od bajeczek odeszła, zła wiadomość jest taka, że odszedł również pan S. od jackowego freizeitu. Niemniej, nie mamy na to wpływu i nie będziemy się tym przejmować. A na razie wakacjujemy.
No chyba że... Ale o tym jeszcze za wcześnie.
 
5.7.15
  Parsteinsee, cztery lata później
Dawno, dawno temu byliśmy na naszym pierwszym w życiu campingu - nad Parsteinsee. Od tamtej pory zamierzaliśmy znowu tam pojechać - i rzeczywiście; voila! - małe cztery lata później się udało. Eksperymentalnie pojechaliśmy już w piątek wieczorem i to był świetny pomysł - chociaż byliśmy tam naprawdę późno, ta jedna noc spokoju dużo daje. Od samego rana można robić plażing i jeszcze zająć sobie fajne miejsce w cieniu.


Chłopcy zrobili się jakby trochę starsi i rozrywki mieli takoż inne...










...chociaż jezioro w dalszym ciągu jest dla nich tak samo atrakcyjne, a nawalać się z bratem gumowym kółkiem zawsze jest fajnie.










Dzień spędzony w wodzie i w lesie pod względem wysiłku okazał się porównywalny do dnia spędzonego na nartach i powrót do domu wyglądał tak...


...co sporo mówi o zmęczeniu, bo nie pamiętamy już, kiedy chłopcy ostatnio spali w samochodzie.

Fajnie mieszkać w Brandenburgii.

 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger