Blog Kubusia
24.4.16
  Remont wszechświata
Chcesz rozśmieszyć boga? Opowiedz mu o swoich planach.

Znużeni nieco brakiem, hm, wizualnego progresu robót - wywiezienie dziesięciu kubików gruzu się nie liczy - postanowiliśmy olać rzeczy pilne i niezbędne i upiększyć nieco jadalnię. Jest to bądź co bądź serce domu, spędzamy tam mnóstwo czasu, więc odświeżymy ściany, położymy wreszcie parkiet i będzie pięknie.
Skończyło się remontem wszechświata.
Po zerwaniu z sufitu styropianowych kasetonów (są w całym domu) okazało się, że sufit trzeba szpachlować, zanim cokolwiek. Nic to. Zaszpachlowaliśmy, a niedzielę przeznaczyliśmy na malowanie i układanie podłogi.
Po pierwszym przejechaniu wałkiem od ściany odpadł wielki kawał wszystkiego i szybko stało się jasne, że poprzednie malowanie było ostatnim możliwym.
W rezultacie zerwaliśmy wszystkie stare tapety - dokopaliśmy się do niebieskich lamperii i tapety w balony pod raufaserami - zagruntowaliśmy ściany, z których sypał się tynk, no i jesteśmy na etapie szpachlowania ścian, tylko że niedziela się złośliwie skończyła.
Za to parkiet się nie brudzi, bo leży sobie bezpiecznie w zafoliowanych paczuszkach. Ale jak pięknie będzie..!

Tak do protokołu: tydzień temu mieliśmy włamanie do domu, w nocy, jak spaliśmy - ale ciągle nie jestem w stanie o tym lekko i dowcipnie pisać, więc może później.
 
16.4.16
  Dziennik budowy: trivia
Kupa, jeszcze malutka
Kupa gruzu w ogrodzie rosła sobie i rosła, trzeba więc było zamówić wreszcie kontener. Wymyśliliśmy sobie, że nie będziemy stawiać go na posesji, bo nam zablokuje wjazd do wiaty, a poza tym taki duży mógłby nie przejsć przez bramę, tylko postawimy go za płotem - akurat jest taki przyjemny kawałek miejsca między chodnikiem a ulicą, gdzie by się zmieścił.
No to mamusia zadzwoniła do gminy w celu uzyskania odpowiedniego pozwolenia.
Pani Z Gminy sobie zapisała, przysłała mailem formularz, jeszcze tego samego dnia przyjechała sobie pomierzyć (wywołując przerażenie robotników, którzy jak raz byli sami w domu) - no i następnego dnia, kiedy mamusia jechała akurat pociągiem, zadzwonił telefon.
W telefonie była Pani Z Gminy, która -- zaczęła przepraszać.
Że się nie da. Że jej jest strasznie przykro. Że ona przecież widziała, że jest dosyć miejsca. Ale że to nie jest gminna droga, tylko jakaś inna, i ci inni się nie zgodzili. Że to strefa bezpieczeństwa. (W krzakach?? - przyp. aut.) Że jej jest strasznie przykro, że ona przeprasza. Za kłopt. Ale że ona nic nie może. I że przeprasza.
Osłupiała mamusia zapewniła Panią Z Gminy, że nic się nie stało, kontener stanie na posesji i tyle, wysłuchała jeszcze paru przeprosin, wreszcie, na końcu, Pani Z Gminy rzekła tak:
- Bo wie pani, jakbyście postawili ten kontener, to jeszcze można by było go zignorować. Ale jak już przysłaliście zapytanie, no to musimy zabronić. No niech mi pani powie: CZY TO NIE WREDNE???

Ordnung muss sein :D

PS. Kontener stanął na posesji, a w strefie bezpieczeństwa postawiliśmy samochód. Stoi trzeci tydzień :D
 
15.4.16
  Jak zginął kot
Sąsiad z wizytą
Nasze koty ogólnie łażą sobie wolno, ale - ogólnie - raczej się rozglądamy, gdzie są i - ogólnie - raczej staramy się ogarniać, żeby zaglądały do domu. Zresztą one zaglądały.
Z czasem wykształcił się taki plan, że (w dni, kiedy mama pracuje w domu) koty wyłaziły wcześnie rano, wracały koło południa na sjestę, a potem były wypuszczane wieczorem, po naszym powrocie ze szkoły.
No i w ostatnią niedzielę Ciri nie wróciła na noc.
To nie była miła noc - prawie nie spaliśmy, bo wydawało nam się, że coś miauczy, potem nie daliśmy rady pracować, bo zamartwialiśmy się kotem - no i w końcu kiedy wczesnym popołudniem kompletnie wykończony J. przyjechał do domu, okazało się, że kota cała i zdrowa siedzi w ogródku.
Gdzie była - nie wiadomo, ale ma od tamtej pory taką traumę, że się krokiem za płot nie rusza. Przez pierwsze dni w ogóle nie schodziła ze schodków, tylko siedziała na progu, potem odważała się odejść o metr - ale co pół minuty wpadała do domu i sprawdzała, czy nas widać. Teraz już wychodzi do ogrodu, ale zawsze jest w zasięgu wzroku. Gut :-)

Za to Jaskra dziś złapała burza poza domem. Wrócił, jak przestało lać - jego szoku i niedowierzania nie sposób sobie wyobrazić. :D
 
10.4.16
  Bilansik
Dziś mija dokładnie pół roku, od kiedy wprowadziliśmy się do naszego domu.
Pół roku!

W czasie owego pół roku zdołaliśmy:
- wymienić instalację elektryczną, z której większość i tak zlikwidował remont poddasza;
- wymienić podłogi na parterze;
- wymienić dach;
- wymienić kaloryfery w sypialni i gabinecie;
- posadzić siedem tuj, trzy maliny i dwie jeżyny (wczoraj);
- zrujnować poddasze tak, że nie nadaje się do mieszkania;
- zrujnować znakomitą część ogrodu, przysypując ją gruzem i/lub materiałami budowlanymi.

Ale nic to.

Ogólnie mieszka nam się znakomicie, nie zamienilibyśmy naszej chałupy na nic innego. Tylko pliz, nie mówicie do nas "szczęściarze". Szczęściarze dziedziczą dom po bogatym krewnym albo wygrywają na zdrapce. My kupiliśmy dom z ogłoszenia, pracując od rana do nocy, żeby móc sobie na niego pozwolić. Ot, filozofia.


A złażąc z konia: kupiliśmy chłopcom trampolinę. To były znakomicie zainwestowane pieniądze! Od wczoraj rana mieli tyle ruchu, ile przez ostatni miesiąc - nauczyli się już robić salta w powietrzu i takie tam. Dzisiaj ich deszcz wygonił, ale skakali od samego rana. Cudnie :-)
 
1.4.16
  Zła kobieta
- Tej sałatki lepiej nie jedzcie, dużo za ostra wyszła - rzuciła mamusia mimochodem przy kolacji.
W rezultacie dzieci pobiły się o ostatni kawałek pomidora.
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger