Blog Kubusia
28.3.07
  Kubuś i Quinny
Kupiliśmy paniczowi nowy wózek, lux-torpedę, mercedesa wśród spacerówek (tak o nim mówią). Oczywiście to był raczej prezent dla mamy, ale wierzymy głęboko, że i paniczowi nie jest wszystko jedno. Wózek jest śliiiiczny, i tak skręca, i w ogóle prawie że sam jedzie. No ale. Co będziemy dziecku (mamie) żałować...




Kulinarne przygody panicza trwają dalej. Na śniadanie jada teraz z reguły jajecznicę. Dziś na obiad dostał zupę, ale odmówił jedzenia - najwyraźniej czas przecieranych zupek bezpowrotnie minął :-( Na zdjęciu je kurę z oliwkami, na którą przepis znajduje się na naszym drugim blogu: http://magda-i-january.blogspot.com (trochę autoreklamy nie zaszkodzi).
 
27.3.07
  Kubuś kulinarnie
Od jakiegoś czasu Kubuś marudził przy jedzeniu - jeść jadł, ale jakoś tak niechętnie. Rodzice doszli zatem do wniosku, że panicz ma dosyć brejowatych zupek i kaszki i pragnie odmiany. Wczoraj dostał na obiad kuskus z pomidorami i indykiem i zjadł tak, że teoria najwyraźniej jest słuszna. Nadchodzi zatem nowa era, czyli gotowanie dla panicza. No, zobaczymy.
Na opiekunkę zareagował entuzjastycznie - zrobił "ghhhaaaa!!!" i rzucił się w jej kierunku, więc chyba jest ok.
Poza tym taka śliczna wiosna się zrobiła, że panicz spędza mnóstwo czasu na spacerach. Odkrywamy place zabaw! Kubuś najbardziej lubi kiwać się na takich zwierzątkach na sprężynie, uwielbia też zjeżdżalnie. Kiedy posadzi się go na piasku, nabiera go całą garść i ładuje sobie do buzi. Niemożliwe, żeby mu smakował, z drugiej strony - dlaczego to robi?


Niekiedy spacery się paniczowi nie podobają i wtedy wygląda tak:
 
23.3.07
  Kubuś rośnie
...w takim tempie, że trudno nadążyć z pisaniem i robieniem zdjęć. Aktualnie panicz próbuje sam stawać, nie trzymając się niczego. "Próbuje" to zresztą może nienajlepsze słowo - jak zapomni, że ma się trzymać, i zajmie jakąś zabawką, stoi parę sekund sam. Zwykle kończy się to lotem na dziób, no ale próbuje...
Poza tym ogłosił ostatnio strajk i nie śpi w nocy. W ogóle. No, trochę drzemie, pod warunkiem, że któreś z rodziców trzyma go na rękach. Liczymy po cichutku, że to dlatego, że rosną mu te cztery zęby na raz i pewnie go to męczy. Możliwe też, że wyszedł już (bezpowrotnie?) z wieku niemowlęcego, kiedy to chodził spać regularnie co trzy godziny w dzień, i potrzebuje po prostu mniej snu... Zgodnie ze wskazówkami dra Remo H. Largo ("Babyjahre", świetna książka!!) próbowaliśmy go wczoraj przestawić na system spania w dzień tylko raz, za to dłużej. Próba nie powiodła się na całej linii, niestety. Za to dzisiaj panicz przestawił się najwyraźniej sam: wstał po ósmej, a zasnął dopiero o wpół do trzeciej. Gdyby ta tendencja się utrzymała, byłoby znakomicie, ale jakoś nie chce nam się w to wierzyć...
No a w zeszłą sobotę Kubeł został pierwszy raz Sam z Opiekunką! Na pierwszy rzut oka wszystko poszło świetnie, zobaczymy, jak na nią jutro zareaguje.

 
12.3.07
  Kubuś i góry
Troszkę zaległości się nazbierało, ale to trudno tak od razu po wyjeździe... No więc: przede wszystkim byliśmy w Górach. No, takie tam góry - w Pieninach byliśmy, ale Kubuś zaliczył swój pierwszy Szlak. Wprawdzie na razie na plecach tatusia, no ale szlak jest szlak. Zrobiliśmy śliczną wycieczkę, niezamierzenie długą, bośmy zmieniali plany co chwilę - w rezultacie łaziliśmy ponad 4 godziny. Kubuś zniósł to mężnie, chociaż niekiedy było głośno. Niemniej i tak w najśmielszych snach nie spodziewaliśmy się, że taka wyprawa będzie w ogóle możliwa na tym etapie rozwoju Kubełka. No, ale była. Wyglądała tak:


Tu widać, gdzie w ogóle byliśmy - w środku śliczna tablica, wszędzie tam takie wiszą: pod rzeczami, których turyście nie wolno, widnieje napis: "Turysto! Apelujemy do twego honoru i sumienia. Unikaj wstydu i kary". Uznaliśmy to hasło za bardzo odpowiednie dla dziecka...





Na co trudniejszych podejściach Kubeł wyłączał się z ogólnego wysiłku. Gorzej było po obudzeniu, ale...








...w chwili największego kryzysu rozbiliśmy obóz, a rozpaczający panicz poratowany został bułką. Następnie pocieszony, uspokojony i ponownie brutalnie włożony do nosidełka.

Po tej wyprawie uznaliśmy, że od małego wpajamy mu odpowiednie wzorce: nienawiść do górskich wycieczek i miłość do knajp. Kiedy zeszliśmy ze szlaku do cywilizacji, Kubeł był szczęśliiiiiwy! Knajpy w ogóle uwielbiał, odkryliśmy przy okazji, że lubi jajecznicę.


Poza tym, w Czorsztynie Kubeł nauczył się raczkować. Nie bardzo wyłapaliśmy moment, kiedy to się stało, w każdym razie po powrocie raczkował już jak dziki. Próbuje stać bez trzymania, na razie udaje mu się jakieś 10 sekund, ale dzielnie próbuje. Na samochodziku jeździ, chociaż na razie umie tylko do tyłu. Chodzenie przy samochodziku jeszcze nie najlepiej wychodzi, bo dzieciątko jest zbyt niecierpliwe i leci do przodu na dziób, ale na pewno jeszcze sobie wykombinuje.
Wyrastają mu cztery zęby na raz, wszystkie na górze, przy czym pierwsza wyszła dwójka i przez chwilę zastanawialiśmy się, jak też nasz syneczek będzie wyglądał... Ale wygląda na to, że będzie w miarę równo.

Z powodów wyjazdowych i innych umknęło całe mnóstwo rzeczy: jak Kubeł pierwszy raz wstał, jak zaczął gadać kombinowane sylaby, które już brzmią prawie jak słowa, jak nauczył się ściągać sobie czapeczkę i tego typu wydarzenia. No ale trudno, przepadły w mrokach przeszłości. Na koniec tylko uwaga, że kupiliśmy sobie nową zabaweczkę: nazywa się Leica. Jest więc szansa, że zdjęcia znów będą w przewadze nad filmami. Zdjęcia z nowej zabaweczki wyglądają np. tak:

 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger