Blog Kubusia
25.7.11
  Czekając na wakacje
W oczekiwaniu na rozmaite wyjazdy umilamy sobie czas rozrywkami regionalnymi. W weekend byliśmy w parku Wuhlheide - fajne miejsce; spory kawałek lasu, w którym rozsiane są rozmaite atrakcje - m.in. place zabaw, wieża do wspinania i kolejka wąskotorowa, która zresztą pokonuje ładnych parę kilometrów i zatrzymuje się na kilku dworcach. Obsługiwana jest w całości przez dzieci, częściowo lekko niepełnosprawne - jakaś taka kulka się w gardle robi, kiedy człowiek obserwuje, jak oni w swoich karykaturalnych mundurkach śmiertelnie poważnie zapowiadają, kontrolują i  odprawiają te pociągi. Można też wypożyczyć pojazd albo i zabawki, i flohmarkt był - ogólnie, mnóstwo wrażeń, a na zdjęciu oczywiście najważniejsze: JEDZENIE. :)

Chłopcy znowu mieli skok wzrostu, buty sprzed miesiąca schowaliśmy do szafy, spodnie wszystkie za krótkie. Robią się też coraz bardziej wyszczekani... ehem, nieładne słowo: rozmowni. Elokwentni. Błyskotliwi ;) Tata pyta wczoraj Jacia: - Jacusiu, wiesz gdzie jest twoja piżama? - Wiem! - No to gdzie jest? - Zgubiła się! Kuba konstruuje piętrowe, wyszukane formuły, rzecz jasna w celu wynegocjowania lepszych warunków: - Mama, więc czy sądzisz, że moja propozycja jest rozsądna?

Mamusia miała dzisiaj kolejny atak wściekłości na przedszkole - po raz kolejny zobaczyłam a) moje u**bane wodą, błotem i/lub moczem dzieci oraz b) wyluzowaną Nadię, rozmawiającą na ławeczce z jakąś babką. Gumowe spodnie nie niepokojone przez nikogo wisiały sobie w szatniach, a chłopcy mokrzy od stóp do głów (za to w kaloszach - tak, też mokrych w środku!!) bawili się w wielkiej kałuży z błotem. Jacek dodatkowo zasikany od stóp do głów. Nie chodzi mi o brudne rzeczy, ale, do diabła, dzisiaj wcale nie było AŻ TAK ciepło!! Tak się wściekłam, że bez słowa przebrałam ich i wyszliśmy - obawiałam się, że przereaguję.
Czekamy na telefon z Kinderakademie jak na zbawienie - niestety, z czasem coraz mniej wierzymy, że to się uda. Skąd by mieli wyczarować dodatkowe miejsce...

A w piątek do Krakowa.
 
18.7.11
  Pupa
(Paląca) sprawa zmiany przedszkola zawisła w niebycie. Ja już nic nie rozumiem. Pani Helga (naprawdę, kierowniczka nowego przedszkola ma na imię Helga; fajerwerki uprzedzeń tak mnie osłabiły, że już nawet nie mam siły się śmiać) -- no więc, pani Helga powiedziała, że ma miejsce, ale tylko jedno, a drugiego nie, ale jeszcze nie wiadomo i proszę czekać. Na co? Tego nie powiedziała. Prawdopodobnie, żeby wyjaśniły się rezerwacje i takie tam, poczynione na sierpień, bo tu semestr zaczyna się w sierpniu. No więc. Czekamy. Na wypowiedzenie w Inie mamy 4 tygodnie, więc zgłosiliśmy tam, że do końca sierpnia możemy czekać na miejsce. Dłużej nie, bo to bez sensu Kubeła na parę miesięcy przenosić.

W weekend nie robiliśmy nic szczególnie pasjonującego, bo nikomu się nie chciało. A skoro nam się nie chce, to nie musimy, prawda? ;)

A za dwa tygodnie do babci. Sami. No, zobaczymy.
 
13.7.11
  Zmieniać czy nie zmieniać... (tl;dr)


Oczywiście, wszystkie zmiany są traumatyczne, stresujące itd. Niemniej, niektóre zmiany są konieczne, no i właśnie do piątku musimy się zdecydować: zmieniać przedszkole czy-li nie zmieniać...
W skrócie to tak, że w pewnym momencie odszedł z przedszkola Henrik, potem Conny - dwoje ukochanych wychowawców naszych dzieci - a potem jeszcze Sylvie, której prawie nie znałam, ale opiekowała się zerówką. Od tamtej pory przedszkole zaczęło... no, przestało być takie fajne jak kiedyś. W prostych żołnierskich słowach: stało się przechowalnią, w której dzieci dla zabawy rzucają kamieniami w samochody i przez pół godziny nikt z wychowawców tego nie widzi (naprawdę!)
Dzisiaj - no, mniejsza o szczegóły; w każdym razie wyleciałam z przedszkola jak z propelerem, pięknym dryfem ominęłam płot i wpadłam do sąsiedniego Przedszkola Za Płotem. W którym pracują teraz Henrik i Conny. Conny z miejsca zaprowadziła mnie do kierowniczki, do której przez pół godziny na zmianę klęłam i krzyczałam - a ona nie powiedziała, że nie ma miejsc, tylko kazała się do piątku zdecydować. Zabrzmiało to tak, jakby miała miejsca; Conny zresztą na pewno też tam szepnie za nami słówko, bo ona chłopaków bardzo lubi. I Henrik. No i teraz, cholera jasna: przenosić??


Koncepcja przedszkoli INA jest taka, że nie ma grup, wszystkie pomieszczenia są zawsze dostępne i dzieci same wybierają, z kim, gdzie i w co się bawią. Fajnie. Na początku ta koncepcja mnie zachwyciła - ale już przestała. Ile razy tam przychodzę, dzieci nie robią nic. Pięciolatek mający do wyboru rysowanie albo grzebanie w piasku zawsze wybierze grzebanie w piasku! A grzebać w piasku czy jeździć autkiem po dywanie dzieci mogą w domu też!


W Przedszkolu Za Płotem są grupy, dzieci część zajęć mają z rówieśnikami - czy chcą, czy nie chcą. Kuba idzie za trzy tygodnie do zerówki..!!! ...a Jacek bardzo potrzebuje otoczenia, w którym nie jest najmłodszy i nie musi nadrabiać i dobijać. Może gdyby nie musiał dorównywać starszym, nie byłby co parę tygodni w gipsie. Może nie byłby tak agresywny i nadaktywny. Może powinien zobaczyć dzieci, które umieją mniej niż on... I nie, on sam tego nie zrobi. Trzeba to zrobić za niego.


Z innej beczki: w weekend byliśmy u znajomych w puszczy Zielonka pod Poznaniem; zdjęcia ilustrujące tekst są oczywiście z tego pobytu - kompletnie nie na temat do przedszkolnych wywodów, ale za to śliczne :) Chłopcom przydałoby się zwierzątko. Haha. Hahaha.
 
1.7.11
  Nie ma o czym pisać


Na całe szczęście, życie płynie sobie leniwie i bez większych wydarzeń - może tylko to, że Manolo się rozchorował, więc rodzice nie mają w piątek wolnego - grrr. No nic. Podobno jest wesolutki i na chodzie, ale nie chcieliśmy a) zwalać im na głowę jeszcze dodatkowo naszych, b) ryzykować, że to rzeczywiście coś zaraźliwego. Bo w piątek jedziemy do Poznania i chyba by nas szlag trafił, gdyby coś.
Przegapiliśmy okazję do imprezy: dowiedziałam się niedawno, że w Niemczech robi się "1 Meter Party", jak ktoś przekroczy ową granicę (wzrostu). No niestety, za późno: dzisiejsze pomiary wykazały, że mały Jacynek mierzy sobie 105 cm.


Kuba nagle przestał mieścić się w przedszkolne kapcie (w domu nie używamy takich dziwactw, ale tam się upierają), buty i parę innych rzeczy - erm. Tak jakoś nagle przestał. Jacyk też jakoś ostatnio skoczył - ale nawet nie tyle na wzrost, co na ogólny wygląd: zniknęła gdzieś jego wielka głowa i krótkie nóżki, zrobił się cały długi i cienki. Jule, która nie widziała go ponad dwa tygodnie, nie mogła uwierzyć. To już nie jest dzidziorek - oj nie.
(Oho: blogspot zmienił edytor tekstu. Już go nie lubię. Chociaż to pewnie taki automatyczny konserwatyzm...)
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger