Regał
|
Połowa regałów z połową książek |
Zrobiliśmy wreszcie trzeci regał. Pozwoliło to definitywnie rozpakować kartony z książkami i płytami, chociaż i tak wszystko jeszcze nie weszło - ale już prawie. W ten sposób nasze mieszkaniejest urządzone tak, jak jeszcze nigdy żadne z naszych mieszkań nie było. Starzejemy się, widać :-) Ale może to dlatego, że zdecydowaliśmy się myśleć o opuszczeniu tego mieszkania; sąsiedzi są nie do zniesienia. No ale jeszcze za wcześnie o tym mówić.
Jacek budował regał na równi z tatusiem; poskręcał wszystko zupełnie sam - wow.
Mamusia wspięła się w piątek na trzecie piętro w szkole i pooglądała sobie jaciowe książki i zeszyty. I szczęka jej opadła! Klasa Jacia w tej chwili robi rzeczy, które klasa Kuby w zeszłym roku robiła późną wiosną! Mamusia z oczami jak spodki poszła do pani Legan i spytała, co to takie jest, to dziwo, na co pani Legan spokojnie powiedziała, że to taka zdolna klasa i poziom jest bardzo wyrównany, więc można bez problemu trochę przyspieszyć. Jacek, przepytany w domu na okoliczność, zupełnie pewnie odpowiedział na pytania z matematyki, wyrecytował wierszyk i - już nie pytany - policzył po angielsku do dwunastu, chociaż w szkole nic wspólnego z angielskim nie mają. Mama zapytała słabo, gdzie on się tego nauczył, na co okazało się, że z filmów Lego Ninjago.
"Oni tam czasem mówią po angielsku, mama."
I pomyśleć, że jak mi mówili, że dwujęzyczne dzieci szybciej łapią, to nie wierzyłam.
Chłopcy zdecydowali się jednak jechać na wycieczkę z hortu - a elementem decydującym okazał się osioł. Mamusia pokazała dzieciom zdjęcia z gospodarstwa, do którego mają jechać, pani Börner dodatkowo obiecała Kubie, że nie będzie tam ani jednego komara, no i Kuba Podjął Decyzję. Przyszedł i oznajmił, że on jedzie, bo
wreszcie chce zobaczyć osła na wolności!*
Ogłupiała nieco mamusia ucieszyła się bardzo, zwłaszcza, że jak tylko Kuba powiedział, że jedzie, to Jacek też powiedział, że jedzie - więc wygląda na to, że tydzień wakacji mamy zagospodarowany. O ile wycieczka w ogóle się odbędzie, bo na razie jakoś niezbyt dużo chętnych jest. Ale nie tracimy nadziei.
Poza tym w tym tygodniu nie ma lekcji, bo dzieci mają Projekt Cyrkowy. Polega to na tym, że jeżdżą do prawdziwego cyrku (!), trenować różne sztuki (!!), które w piątek wieczorem zaprezentują publiczności. Mamusia traktowała cały ten cyrk z lekkim pobłażaniem - dopóki Jacek nie powiedział, że będzie robił akrobacje na trapezie. Poszłam do pani Cornejo zapytać, o co chodzi z tym trapezem, a ona popatrzyła na mnie z politowaniem i powiedziała, że to nie jest żaden bullshit, tylko prawdziwy program cyrkowy i że sama zobaczę. I że to nie do wiary.
Szczerze, nie mogę się doczekać.
A Kuba jest -- clownem. :D
Zdjęcia niewątpliwie będą.
*Kuba widział osła na wolności co najmniej 10 razy w życiu. Ostatnio dla przykładu w Rumunii, ze trzy razy, na przykład w knajpie, w której jedliśmy kiedyś ryby i ten osioł tam sobie łaził. Ale skoro dzięki temu pojedzie na obóz, to trzymam buzię na kłódkę i się nie dopytuję ;-)