Wtem
Mały Jacynek skończył jedenaście lat. W ten sposób pożegnaliśmy erę dzieci, a witamy erę nastolatków. Tak. Na pewno damy radę.
Wpisując się w ogólną kupę ostatnich miesięcy, pan oszust spóźnił paczkę, więc Jacek nie dostał prezentu. Dostał improwizowany (na zdjęciu), ale humory tak czy owak poleciały na nos. Plus, tradycyjnie nie ma urodzinowej imprezy, gdyż ferie - zawsze ferie. Planując dzieci, zwróćcie uwagę, żeby nie urodziły się w ferie..!
A propos ferii, udało nam się wyskoczyć na dwa dni w Pieniny. Do wyjazdu zainspirował nas Kuba, który powiedział, że już zapomniał, jak śnieg wygląda. Fajnie było. Przeszliśmy niebieskim szlakiem z Czorsztyna do Krościenka, zwiedziliśmy zamek w Niedzicy oraz zbudowaliśmy - no dobra, chłopcy zbudowali - bałwana o imieniu Jerry na przełęczy Knurowskiej. Krótko, ale skutecznie. Poza tym siedzimy raczej u dziadków, żeby ich trochę wesprzeć - prababcia nie jest bezproblemowa, niestety.
Po powrocie do prawdziwego życia zabierzemy się za sprzątanie - po eksperymentach z egalitaryzmem i życiem na prowincji zamierzamy przenieść chłopców do prywatnej szkoły w centrum Berlina. Kubowe gimnazjum nie daje niestety rady - pomijając egzotyczne klimaty, że śmieją się z Kuby, bo ma długie włosy na przykład, jest to potężny kombinat, w którym trzeba sobie radzić samemu - a Kuba sobie właśnie nie radzi. Kuba jest człowiekiem, który potrzebuje pomocy w organizacji swojego szitu, na przykład wychowawczyni - a przeczucia z sierpnia sprawdziły się co do joty, pani H. jest cały czas chora. Klasa dostała niby zastępczą wychowawczynię, ale z sześćdziesiątką dzieciaków do ogarnięcia to co ona może zrobić. Oceny Kubeł nawet ma nienajgorsze, ale organizacyjnie leży no i - niefajnie tam jest. Sam synek chce zmienić szkołę, a biorąc pod uwagę, jak on nienawidzi zmian, samo to już dużo mówi.
No: spróbujemy. St. Marien Schule przede wszystkim wymaga wysokiej średniej, po drugie kosztuje piniondz, po trzecie - jako jedyne gimnazjum w Berlinie oferuje polski jako język obcy. A Kuba po kilku miesiącach w Strausberg już zaczyna mieć kłopoty ze sformułowaniem zdania, więc ekhem. Jacek ekspresowo zapomni do reszty, a tego byśmy nie chcieli.
Z Jackiem nie powinno być w ogóle problemu - średnią ma, kasę zapłacimy, a oni dzieci z naszej szkoły chętnie biorą, no bo polski. Co do Kuby, wszystko zależy od dobrej woli pani dyrektor, no i wszystko się okaże w styczniu. Jesteśmy umówieni na rozmowę.
No i tak sobie finiszujemy kolejny rok. Rok, dodajmy, szitowy bardzo. Ale nic to. A nuż się poprawi?