Blog Kubusia
25.10.10
  Spoko
Dotarliśmy z Kubusiem do lekarza - wreszcie. Lekarz przesłuchał Kubusia na okoliczność rozwoju mowy i powiedział "Iiiii... Spoooko... Zupełnie inne dziecko niż wiosną..." Skierowanie do logopedy dał, ale powiedział, że tylko jeśli "mamy czas i ochotę, żeby się wykazać". Jasne, jeszcze nam logopedy brakowało. Tak że kamień z serca, synek się rozwija, nie ma się czym martwić.
W związku z ww. terminem rodzice rozdzielili się dziś na pół i jedno pół wzięło Kubusia do lekarza, a drugie pół wzięło Jacusia do przedszkola. Wnioski jednobrzmiące: rodzice jedynaków NIE MAJĄ POJĘCIA, jak mają fajnie. To jest zupełnie inna jakość!
Mama z Kubusiem udali się do lekarza na baaardzo dalekim końcu miasta, zgodnie z umową, na 9.00. Po pierwsze, okazało się, że mobilność z jednym tylko synkiem jest dużo większa niż zwykle, więc byliśmy tam pół godziny za wcześnie. Po drugie, było przeraźliwie zimno. Po trzecie, na tabliczce na drzwiach było napisane, że lekarz przyjmuje od 10.00. Po czwarte, nikt nie odpowiadał na dzwonek.
Mamusia, nieco blada, racjonalizowała sobie, że od razu wpisała w kalendarz i na pewno nie ma żadnej pomyłki, niemniej należało zagospodarować jakoś rzeczone pół godziny. Jako że synek telepał się nieco i nabierał niebieskiego odcienia, mamusia udała się z nim na śniadanie do pobliskiej knajpy.
Ha.
Nadejdą kiedyś takie czasy, kiedy będziemy sobie chodzili razem coś zjeść, bez stresu, że dzieci, że sajgon - po prostu tak, jak dzisiaj. Z synami do knajpy. Siedzieliśmy z Kubłem przy stoliku, pożeraliśmy śniadanie i konwersowaliśmy na różne tematy. Sielanka. Ha. Te czasy _nadejdą_!
Kubusia strasznie bawiło robienie zdjęć komórką, a mamusia odniosła wielkie zwycięstwo nad materią i stworzyła połączenie między telefonem i laptopem. Zatem jest i dokumentacja ;)
 
24.10.10
  Jacynek
Zaczynają się fajne teksty Jacusia.
Mama zachwala nowy jogurt, który odkryła w sklepie. Dwuczęściowy, z czekoladowymi kulkami do wsypywania.
- I som kuskawkiiiii...???
- Są.
- I kukiiii....???
- I kulki.
- I cekoladaaaaaa...???
- Czekolada też.
- I parówkiiiii...???
- ... eee ... nie, parówek w nim nie ma.
- To nie cem.
Rodzice kupili sobie też nową zabawkę. Chwilowo dosłownie, gdyż wymaga naprawy, a nie ma kiedy, więc stoi pod domem. Chłopcy codziennie każą otwierać zabawkę i włażą do środka. Przynajmniej ekologiczna... ;)
 
8.10.10
  Zabawnie
Mama marudzi w SBahnie, że nie zdążymy na autobus. Na szczęście okazało się, że autobus jest spóźniony.
- Hura, chłopaki, autobus jeszcze nie jechał!
- No widzis mama. Jak zwykle psesadzas.

Kuba oznajmił, że potrzebuje nowego laufrada.
- Nie ma mowy. Laufrady są dla dzidziorów.
- To jest twój obowiązek, mama!

Bawimy się w kupowanie. Kuba wyliczył mi kamyczki i powiedział, że mogę sobie za to kupić auto.
- Ooo, super. To ja poproszę BMW!
- Daj spokój mama. Mozes kupić malucha albo trabanta.

Jest naprawdę coraz zabawniej.

Kuba chodzi w przedszkolu na muzykę (ponieważ nie płacimy już za jego przedszkole - państwo funduje - postanowiliśmy zainwestować w rozwój syneczka). Podoba mu się, chociaż nie ma żadnego sposobu, żeby z niego wyciągnąć, co oni tam właściwie robią. Wczoraj powiedział tylko, że skakali... Wiemy tyle, że przychodzi pan z instrumentami.
Widać wyraźnie, że dla nich dom i przedszkole (= świat po polsku i świat po niemiecku) to dwa odrębne światy i nie ma jeszcze między nimi połączenia.

Jacynek twardo odzwyczaja się od pieluszki. Ciekawe zjawisko; w domu nie ma z tym najmniejszych problemów, na spacerach też nie (sikanie do krzaków ciągle jeszcze jest aktrakcyjne...), natomiast w przedszkolu nie da rady. Trzeba przyznać, że przedszkole się nie poddaje - w efekcie codziennie razem z Jaciem odbieramy worek mokrych rzeczy. Wczoraj zdołał nasikać sobie do butów. Obu.

Zadziwiła nas też pani przedszkolanka, z którą rozmawialiśmy w jakiejś wolnej chwili. Opowiedziała, że w przedszkolu Jacuś nie mówi - przynajmniej nie do dorosłych - co absolutnie nie znaczy, że nie umie, bo jak czegoś potrzebuje, to nie ma problemów z poproszeniem. Rodzicom szczęka opadła, bo w domu Jacynek nawija cały czas, na zmianę po polsku i po niemiecku, w przerwach śpiewając. Nadia powiedziała też, że Jacuś jest "spokojnym, cichym dzieckiem, o którym łatwo zapomnieć, jak bawi się samo w kąciku". Tu już zaczęliśmy się zastanawiać, czy mówimy na pewno o tym samym chłopczyku... Ale nie ma w przedszkolu drugiego dziecka o imieniu Jacek. Hm.

Martwi nas natomiast kubusiowy brak zainteresowania i umiejętności rysowania. Trochę trudno to opisać, ale to chwilami strasznie wygląda, kiedy bierze do ręki ołówek i tak _kompletnie_ nic nie potrafi z nim zrobić. Trzeba będzie jednak (wzdech) iść do lekarza, chociaż a) Henrik twierdzi, że z Kubą jest wszystko w porządku i nie potrzebuje pomocy, b) łażenie po terapeutach to naprawdę ostatnia rzecz, jakiej nam teraz potrzeba. No, ale...
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger