Blog Kubusia
27.7.16
  Jacek na dziś
Przez całe popołudnie Jacek przyłazi co chwilę, klei się, wiesza, przytula, czyni wyznania. Mamusia, zdumiona* co nieco, pyta wreszcie:
- Dzidziu, co tobie się dzisiaj stało, że taki przytulaśny jesteś?
- Telefon mi się wyładował.

*wkurzona. Mamusia bowiem usiłuje pracować, w czym awanse Dzidzia nieco przeszkadzają.
 
21.7.16
  Zboczone!!!
Było na fejsie, ale se wkleję i tutaj, a co tam.

Z okazji zakończenia roku s. łazimy po księgarni, wydając garściami pieniądze, bo kto bogatemu zabroni. Wtem! Przybiegają nasi synowie, lat 10, wykrzykując ... ...
- Zboczone! Zboczone! Tam są zboczone rzeczy!!!
Tośmy z Oleńką bardzo zainteresowane poszły zobaczyć, no bo kto by nie poszedł. Idziemy - a tam gołe baby. Kalendarze znaczy takie. Ładne całkiem, plaża, cycki, te rzeczy.
- No i gdzie to zboczone? - pyta Oleńka, coś jakby rozczarowana.
- Tu! I tu! - przekrzykują się dzieci, kartkując kalendarze.
- Ja też mam cycki - mówię na to niepewnie, chociaż takich jak na tym kalendarzu to nie mam, niestety.
- Zboczuchu ty! - dodaje Oleńka.
Po czym wytłumaczyłyśmy dzieciom, że ich mamusie wyglądają dokładnie, ale to dokładnie tak samo, jak te panie z kalendarza, jak tylko zdejmą ubranie, oczywiście, ale to może nie w księgarni.
Dzieci czegoś zawiedzione, poszły sobie.

I powiedzcie mi. Kto tym dzieciom takie durnoty do głowy wkłada? Bo mi te cycki opadły...
 
11.7.16
  Kuba na dziś
Rodzice zeszli z góry po rozwalaniu ścian, upieprzeni tynkiem i ledwie żywi.
- Mówię ci, Kuba. Jakich ty masz dzielnych, dobrych rodziców, to naprawdę nie masz pojęcia - mówi tata.
- Dziękuję bardzo - odpowiada uprzejmie Kuba.
 
10.7.16
  Remont
Tu będzie pokój Kuby
Jutro zaczyna się remont poddasza.
Tzn. remont zaczął się już dawno, ale jutro wchodzą panowie, którzy mają je wreszcie zbudować. Prawdopodobnie nie do końca, bo na do końca nie starczy nam kasy, ale może przynajmniej zrobią podłogi i część ocieplenia dachu. Bo jakby... czas ucieka.
Durne w remoncie jest to, że panowie znowu będą u nas mieszkać - no ale to ma niemały wpływ na cenę, bo panowie są przyjezdni. Z Polski zresztą. Ale na taką naprawdę niemiecką firmę to nas nie stać, nie ma co. Zatem niech mieszkają, to tylko dwa tygodnie, wszystko da się przeżyć.

Jesteśmy wszyscy totalnie zmęczeni mieszkaniem na kupie na parterze; oczywiście wszystko jest względne, bo na Cauerstraße mieliśmy mniej miejsca niż tutaj nawet bez góry - ale i tak, już by się chciało, żeby ze wszystkiego przestał sypać się gruz i żeby rozpakować wreszcie pudła... Rok na pudłach, wystarczy.

Czekamy na wakacje, jeszcze dziesięć dni. Nie wybieramy się nigdzie, no bo remont, ale i tak - fakt, że nie trzeba będzie jeździć do miasta, niezwykle uprości nam życie. Przyszły rok szkolny zapowiada się interesująco, bo Jackowi zmienia się cały komplet pań, a Kubie jedna. Ale o to będziemy się martwić we wrześniu, na razie chcemy już dostać świadectwa i przestać wstawać o szóstej rano.

A poza tym, z większych progresów - złożyliśmy wreszcie papiery o obywatelstwo. Podobno za miesiąc się ma coś okazać; no zobaczymy. Mieliśmy już trzy podejścia, tylko zawsze w paradę wchodziła jakaś przeprowadzka - tu na wsi prościej. Trzeba niestety jechać 60 km do odpowiedniego urzędu, ale cała procedura nie jest jakoś bardzo przerażająca. Najlepszy dowód, że wreszcie ją przeszliśmy ;-)
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger