Kubuś urodzinowo
Kubuś skończył dziś rok. Powinien to niewątpliwie być wielki dzień itd., ale jakoś nie wyszło. Przede wszystkim, Kubuś w nocy dostał kataru i urządził taki sajgon, że rodzice nie spali właściwie w ogóle. Po czymś takim trudno trochę zmusić się do świętowania. Po drugie, środa to taki idiotyczny dzień. Po trzecie, paniczowi rosną te wszystkie zęby, ma katar i ogólnie jest nie w sosie, więc sam też by raczej nie dopasował się do świątecznego nastroju. Przesunęliśmy świętowanie na dalszą (?) przyszłość.
Roczny panicz wygląda tak (może i to zdjęcie jest nieostre, ale przynajmniej ma fajną minę):
Kubuś mobilnie
Kubuś wziął się na dobre za chodzenie. Wszystko stało się bardzo szybko. W marcu dostał Pierwsze Buty, a w tej chwili już nie bardzo mu się podoba, jak się go trzyma przy chodzeniu. Najchętniej łazi trzymając się wózka, rączkę coraz bardziej zdecydowanie wyrywa. Kiedy nie podoba mu się kierunek wycieczki, wyrywa się i biegnie w innym kierunku - trzeba go łapać, bo leci jeszcze na dziób, ale coraz lepiej mu to idzie. Jak prawdziwy chłopczyk jest zafascynowany wszystkim, co jeździ. Uwielbia rowery, samochody i dziecinne wózki. Praktyczne, bo można postawić wózek gdzieś na trawie, obok postawić panicza i jest co najmniej kwadrans świętego spokoju. Kłopotliwe jest tylko, że coraz gorzej znosi siedzenie w wózku - na każdym spacerze trzeba go wyjąć i pozwolić tuptać. Jak idzie do przodu, to ok, tyle że on rzadko chadza do przodu... Dziś, z okazji upału, dostał sandały - czyli Drugie Buty.
Rosną mu cztery zęby na górze - jedną dwójkę już całkiem dobrze widać, jak się śmieje; wygląda jak wybrakowany wampir... - i dwa na dole. Ogólnie można zwariować, bo go to musi strasznie boleć i jest okropnie nie w humorze. Pomijając zero spania w nocy, oczywiście. Dobrze przynajmniej, że tak wszystkie na raz mu wyłażą, może potem będzie trochę spokoju... Potrafi też już nieźle dziabnąć.
Weekend spędziliśmy prawie w całości na powietrzu - sobotę na imprezie w ogródku u znajomych, niedzielę na czymś w rodzaju pikniku w lesie. Panicz jest zdecydowanie dzieckiem natury: od razu znalazł sobie pożywienie...