Blog Kubusia
24.2.10
  Kuba rysuje!!!
Troszkęśmy się martwili, że Kuba nie rysuje. Jacuś, jak normalne (?) dziecko, rysuje -- wszędzie. Kuba nie rysował nigdy i zawsze bronił się okropnie, tymczasem zbliża się U8, czyli badanie czterolatków, gdzie trzeba narysować ludzika czy coś równie abstrakcyjnego... Zatem martwiliśmy się.
Ale wczoraj troski znikły. Jechaliśmy sobie jak codzień do przedszkola, tramwajem z zaparowanymi szybami. Zwykle chłopcy zmuszają mamusię, żeby rysowała po szybie. Tym razem Kuba stanął i powiedział: Narysuję Gromita!
I narysował. Ale JAK!!!
Mamusia stała oniemiała i oczywiście nie zrobiła żadnego zdjęcia, a potem to on już się kapnął, że coś się Wydarzyło, więc się spultał. Ale narysował jeszcze rakietę i żaglówkę. Łoł. W życiu nie narysował nawet kółka i od razu Gromit!
Nikt mi nie wierzy. Ja też trochę nie wierzę, chociaż widziałam na własne oczy!


Zdjęcia z balu karnawałowego w przedszkolu*. Kuba zażyczył sobie kostiumu Buzza Lightyeara z Toy Story, więc rodzice mu takowy wykonali. Wyszedł jak wyszedł, inne dzieci rozpoznały ;) Jacuś został (bez pytania o zdanie właściwie) przebrany za kowboja z ww. filmu, ale nie był zachwycony.

* Z przygotowań do wyjścia na bal karnawałowy. Fatalne, ale mamusia nie ma ochoty obrabiać.
 
10.2.10
  Z życia Kubusiów
- Mama! Nie krzycz na mnie, bo to wszystko słychać na dole..!!

Byliśmy na imprezie urodzinowej kolegi. Zorganizowano zabawę (naprawdę!), która polegała na tym, żeby zjeść wiszące na sznurku precelki bez dotykania ich rękami. Dzieci rzucają się na precelki, a Kuba stoi z boku i się przygląda. W pewnym momencie zniknął i został odnaleziony w kuchni.
- Kubusiu, a ty nie chcesz się bawić w jedzenie precelków?
- Nie. Już sobie zjadłem, tu leżą - odparło dziecko, pokazując na worek z precelkami.

Kuba w tramwaju kopnął mamę w kostkę, został ochrzaniony, kopnął jeszcze raz, więc mama powiedziała, że w takim razie sobie idzie. I odeszła kawałek dalej. Kuba przybiegł z buzią w podkówkę, złapał mamę za rękę i mówi: Mama! Ty nie odchodź! Ty jesteś moim najlepszym kumpelem!

Historyjek jest mnóstwo, bo Kuba robi się coraz zabawniejszy, ale oczywiście szybko uciekają...

Kuba przeżywa teraz fascynację językami - niezwykle zajmuje go fakt, że są dwa, polski i niemiecki, że się różnią, że w różnych miejscach mówi się w różnych językach... Okropnie jest też dumny, kiedy potrafi coś przetłumaczyć, a ponieważ potrafi całkiem sporo, więc tłumaczy cały czas. Każe sobie też czytać książeczki po niemiecku, co jest dla rodziców dosyć okropne z powodu akcentu... Zastrzelił nas też ostatnio Henrik, bo powiedział, że rozmawiał z Kubą pół godziny na różne tematy... Oczywiście _teoretycznie_ wiemy, że Kuba mówi po niemiecku, skoro spędza całe dnie w przedszkolu, ale jakoś ciężko go sobie w takiej roli wyobrazić. Na szczęście Henrik tę rozmowę nagrał i obiecał, że nam też da - nie możemy się doczekać. Z nami nie mówi po niemiecku (i dobrze!!!) i okropnie się denerwuje, jak my mówimy (Tata! Ty nie mów tak!!!)

Jacuś mówi coraz więcej - podobno po niemiecku też mówi, ale tylko do innych dzieci. My nigdy nie słyszeliśmy... Ostatnio odkrył słówko "się", przy czym traktuje je jak enklitykę i doczepia do końca czasownika. "Nie ma babaja. SchoWAŁsię..." - z akcentem na a (babaj to tramwaj). Nie mówi też o sobie w drugiej osobie, co właściwie szkoda, bo to takie słodkie... (Kuba dopiero niedawno przestał). Nabrał też okropnej maniery rzucania przedmiotami, przy czym nie robi tego w ataku szału, tylko zupełnie zimno i spokojnie, kiedy chce zamanifestować, że jest zły. Rodzicom robi się od tego czerwono przed oczkami, ale chyba trzeba przeczekać, bo co zrobić...

A poza tym pracowo, przedszkolowo, zimowo i śniegowo. Podobno jeszcze dwa tygodnie, potem wiosna. MAM NADZIEJĘ! Kuba też dziś powiedział, że już by chciał, żeby ten "śnieg i lot" zniknął. Oby szybko! Każde wyjście z domu przypomina procedurę wychodzenia w kosmos z tymi wszystkimi ubraniami.
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger