Blog Kubusia
29.1.12
  Uszy
Nie doczekaliśmy się wiosny, ale dość niespodziewanie doczekaliśmy się - zimy. Spadło trochę śniegu, temperatura też spadła - no zima. Mieszkanie nasze powitało zimę awarią ogrzewania, bardzo, hm, adekwatnie. Na szczęście w południe naprawili. Chłopcy się pobawili na śniegu i hura, wykorzystaliśmy weekend.


Uszy Jacusia zdenerwowały się na nas, że się nimi nie zajmujemy, i zapaliły się - oba. Najpierw jedno, potem drugie. Ściągnęli nas telefonem do przedszkola, że Jacek zdechły, że śpi i płacze, że chory. Tata ciupasem zabrał synka do lekarza, wyrok: zapalenie prawego ucha. Zaraz potem dołączyło do niego lewe ucho. Makabra zupełna, lało się z tych uszu takie... takie coś, ohyda. Bolało jak cholera, Jacyk był przez trzy doby na środkach przeciwbólowych non stop. Bidny był strasznie. Nasz mądry pan doktor żadnej paniki nie robił, przetestował bakterie i kazał siedzieć spokojnie w domu, karmić nurofenem i przyjść za tydzień do kontroli i na płukanie uszu. Pójdziemy w czwartek. Jacynka już żywa i żarłoczna.

Na zdjęciu: ubrani jak na Sybir świętujemy awarię ogrzewania.


Niestety, przez chorobę Jacynki mama nie obejrzała kubusiowego przedstawienia. Bardzo mi było przykro, ale nie dało się w żaden sposób - Jacynek spał. Może trafi się jakiś jeleń, który robił zdjęcia i zdjął przy okazji Kubusia... (tata nie robił, bo mama miała dowieźć aparat) No, kiszka, ale co poradzić.

Szukanie mieszkania przybrało zupełnie niespodziewany obrót. Mamusia znalazła dziś jakieś dziwaczne ogłoszenie, zadzwoniła, od razu się umówiła i pojechała na oglądanie - zupełnie bez przekonania, bo wydawało się małe i w głupim miejscu. Tymczasem, jeśli administracja da się zaszantażować i wyremontuje łazienkę, być może właśnie je weźmiemy. No nic: cierpliwości. Morał z tej historii: nie lekceważ nawet najgłupszych ogłoszeń.
 
22.1.12
  Z nowym rokiem
Czas płynie tak szybko, że już prawie zapomnieliśmy, że w ogóle były jakieś święta... Pobyt w Krakowie był tym razem dosyć wyczerpujący dla wszystkich, z radością wróciliśmy do domu. A w domu Prawdziwe Życie rzuciło nam się do gardeł i trudno od niego uciec ;-)

W piątek Kuba miał testy u lekarza, czy jest dojrzały i nadaje się do szkoły. Syneczek zadziwił mamusię niepomiernie - wszystkie testy zrobił bez wahania, szybko i sprawnie - rysowanie, liczenie, testy językowe, testy na spostrzegawczość, testy ruchowe... Naprawdę, szczerze - w życiu nie podejrzewałabym go o takie umiejętności. Chyba kupimy kwiatki paniom terapeutkom... A w czwartek wybieramy się do teatru, na przedstawienie, w którym występuje Kubuś - nie mogę się doczekać, Kuba jest smokiem.
W wyniku powyższego podjęliśmy decyzję o przerwaniu logopedy - pani Seifert przetestowała Kubeła jeszcze raz i powiedziała, że z czystym sumieniem może go wypuścić z rąk. Ergoterapię pociągniemy jeszcze dwa miesiące, a potem też przerwiemy. Kuba daje radę.

Jacek też daje radę, chociaż jego słuch się ani trochę nie poprawił. Mega-inteligentni rodzice zapomnieli mu dawać lekarstwo, więc musimy poczekać jeszcze z wizytą u lekarza, żeby chociaż przez tydzień je brał - no defekt mózgu, nic nie poradzimy. Pan doktor coś mamrotał o laryngologu i operacji, ale mamy nadzieję, że żartował... W Krakowie w końcu też wylądowaliśmy u chirurga, bo Jacynek rozwalił sobie paluszek, który zaczął ropieć i się paprać - ale na szczęście obyło się bez większych zabiegów. A może ten syrop pomoże.
Szukanie mieszkania idzie jak po grudzie, jak już się znajdzie jakieś do przyjęcia, to najemca nie odpowiada - bardzo frustrujące. Na razie nie ma co panikować, ale robi się nieprzyjemnie.
No i czekamy na wiosnę. Deszcz, wiatr, błoto i ciemno. Brrr.
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger