Blog Kubusia
Kubuś i braciszek
Od dokładnie dziesięciu dni Kubuś ma braciszka. Wbrew wyrazowi twarzy braciszek specjalnie mu nie przeszkadza. Na początku nie mógł tylko zrozumieć, dlaczego braciszkowi wolno krzyczeć, a jemu - nie, skoro przecież potrafi głośniej i lepiej! Ale póki co chyba zrozumiał. Nie reaguje na niego bardzo entuzjastycznie - raczej z rezerwą, ale na pewno nie negatywnie. Czasami próbuje wyciągać mamę do siebie, kiedy mama zajmuje się braciszkiem, ale jakoś załapał, że nie zawsze się da i nie robi tragedii. Podsumowując pierwsze dziesięć dni, Kubełek jest najukochańszym, najmądrzejszym i najbardziej bezproblemowym starszym braciszkiem, jakiego można sobie wyobrazić!
Przy okazji narodzin potomka dotarło też do nas, jaki Kubuś jest duży - w pełnym znaczeniu tego słowa, to znaczy rozmiarowym i dojrzałościowym. No, ale podobno to normalne, że rodzice na co dzień nie zauważają takich rzeczy...
Alcest
Wczoraj panicz dostał nową ksywę: Alcest (Alcest to ten gruby kolega, który ciągle je)* Kubuś miał jakiś wyjątkowo żarłoczny dzień i jadł po prostu cały czas. Wyglądał przy tym jak Alcest :-) Nawiasem mówiąc, dopiero kiedy mamy dziecko, doceniliśmy w pełni geniusz ilustracji w Mikołajkach oraz Kubusiach Puchatkach (prawdziwych, nie disneyowskich, oczywiście).
*Jak ktoś nie wie, o co chodzi, sam sobie jest winien ;-)
Alcest z fasolką szparagową
Kubuś i inne dzieci
Pojawienie się braciszka nadciąga nieuchronnie, więc coraz bardziej jesteśmy ciekawi, jak też Kubuś będzie na niego reagował. Na razie nie ma chyba powodu do obaw. Wakacyjny eksperyment pokazał, że Kubuś toleruje inne dzieci, poza tym ostatnio znowu nas zaskoczył swoim towarzyskim wyrobieniem. Skąd dziecko, które większość czasu spędza z mamą w domu, wie takie różne rzeczy..? Byliśmy otóż u znajomego chłopczyka, który ma własny pokój pełen zabawek. Kiedy zobaczył, że Kubuś tych zabawek dotyka, zaczął wyrywać mu je z ręki, piszcząc przy tym przeraźliwie, i oddawać swojej mamie - zapewne miało to symbolizować bezpieczne ukrycie. Kubuś przyjrzał mu się uważnie, po czym zaczął podawać mu po kolei wszystkie zabawki. Minę miał przy tym - bezcenną. Coś w rodzaju: "Marlin, pogięło cię? Po prostu powiedz, ja ci podam..." Poza tym starannie ogląda w swoich gazetkach zdjęcia niemowląt. Trudno opędzić się od skojarzeń, chociaż oczywiście żadne z nas na serio nie wierzy, że Kubuś rozumie komunikaty w stylu "tak, taką dzidzię będziesz niedługo miał w domu!" No cóż: jeszcze dwa tygodnie.
Update do bibliofilskich zainteresowań panicza.