Dziennik budowy: trivia
Pewnego dnia przyjechał pan Pszczółka, czyli szef ekipy, która nam budowała na górze, żeby odebrać narzędzia. Dumni z postępu zaprosiliśmy go na górę, żeby się pochwalić.
Pan Pszczółka stanął przed świeżo założoną ścianą z GK - i oniemiał. Stał i tak patrzył... i patrzył... W końcu mówi:
- No nic... Najważniejsze, że wam to sprawia przyjemność...
Pożytek z remontu
Pożytek z remontu jest taki, że człowiek nie ma czasu się wkurzać na listopad ;-)
Remont Posuwa się, pokój Kuby jest już wyraźnie widoczny, mamy nadzieję, że po Nowym Roku chłopcy przeniosą się już na górę - na razie razem do jednego pokoju, ale przynajmniej zwolni to pokój na dole, który będzie można wreszcie odnowić i zawalić książkami. Co zwolni przedpokój i werandę, co ... itd. Ale powoli. Robimy jak możemy.
Chwilowo chłopcy koczują bowiem - razem z kotami - w pokoju na dole, który docelowo będzie naszym pokojem do pracy - popłaczemy się chyba ze szczęścia, jak wreszcie będzie można ustawić biurka i regały. No i monstrualny kredens, odziedziczony po p. Sellner, którego się nie chcemy pozbywać, gdyż nie, a który stoi w tej chwili w przedpokoju, zagracając go niemożliwie. Ten moment Zbliża Się i tego się trzymamy :-)
Poza tym mamy nowego kiciora. Mały Regis okazał się być dziewczynką, został zatem Ronją córką zbójnika. Jest totalnie słodkim, przytulaśnym kiciorem - jak akurat nie poluje, oczywiście.
Cirunia --- panicznie się jej boi. Czy raczej bała, bo już pozwala małej się nawet dotykać, łał. Nawet trochę zaczynają się razem bawić, chociaż powoli. Spodziewaliśmy się, że bardziej się ucieszy, no ale nie zeżarła jej do tej pory, więc może się to jakoś uklepie. Młoda nie ułatwia, bo zamiast podejść grzecznie, przytulić się i dać polizać, rzuca się z pazurkami i Ciri od tego dostaje szajby, fuczy i spiernicza gdzie pieprz rośnie. Noale - nie biją się tak naprawdę.