Blog Kubusia
29.3.16
  Dach
Jest skończony i wygląda tak.

C.d. kiedyś n.


 
23.3.16
  Dziennik budowy, II
No więc: nie zdążą.

Dach przedwczoraj
Panowie przyjechali robić dach - mamusia dopiero w dzień przyjazdu zorientowała się, że pomyliła tygodnie i że do świąt pozostały dwa tygodnie, a nie trzy, czyli w zasadzie dziesięć dni, bo w piątek mieliśmy jechać do Polski.
Nie pojedziemy. Zabraknie tego jednego jedynego dnia. No ale nic to, pojedziemy w sobotę.

Panowie pracują w sposób niewyobrażalny, po 12 godzin dziennie, deszcz nie deszcz. W dziesięć dni rzeczywiście zrobią nam dach, z rozwalaniem ścian na poddaszu, montowaniem okien i takimi tam. Zdarzyło się już, że się przechodnie (przejezdnie..?) samochodami zatrzymywali i pytali, czy oni też by mogli dostać taki dach - nie! To nasi robotnicy ;-)

Niewątpliwie nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali przedsięwzięcia - i dobrze, gdybyśmy sobie zdawali sprawę, w życiu byśmy się nie odważyli nawet zacząć. Jakoś tak myśleliśmy sobie, że spoko, dach się zrobi, potem pokoje na górze i łazienkę i będzie git - HA! HA! Może i będzie, kiedyś; jak się przed zimą wyrobimy z połową, to będzie dobrze. Na górze jest wielka kupa gruzu, a kupa odpadów budowlanych sięgnęła już rynny i bardzo jesteśmy ciekawi, co z całym tym syfem w ogóle zrobimy. Noale. Dach się robi. A z resztą damy se radę.

Chyba ;-)
 
11.3.16
  Dziennik budowy: trivia
Po tym, jak pan z betoniarki obraził się, że nie da się wjechać na posesję i odjechał, jak ściągnięty naprędce pan z betoniarni zawrócił go z drogi, klnąc w żywe kamienie, jak ciężkie maszyny wjechały na wybrukowany podjazd sąsiada - beton został wylany i maszyny odjechały.
Magda i Adam stoją na podjeździe, niezdolni do niczego, gapiąc się tępo przed siebie.
Wtem.
- Ale patrz - mówi Adam z podziwem - Że ten podjazd się nie zapadł. Byłem pewny, że się zapadnie. Solidna robota - kręci głową.
Magda: mdleje.

Kurtyna.
 
10.3.16
  Dziennik budowy, I
W przypadku remontu domu powiedzenie "głupi ma szczęście" sprawdziło się u nas jak mało co.

Rozmach prac: gabinet
Jak pisałam wieki temu, "w środę" miała przyjść ekipa wymieniać podłogi - tutejsza, osiadła ekipa, która wykonała porządne, niemieckie plany, kosztorys i wogle. Czekaliśmy z niecierpliwością - WTEM! We wtorek zadzwonił telefon. Miła pani z ubezpieczenia powiedziała, że wysyłają rzeczoznawcę, żeby wycenił szkody.
- To znaczy nie ruszać na razie podłogi? - spytała mama inteligentnie.
- Łomatko, nic nie ruszać! Bo nie dostaniecie ani grosza! - wykrzyknęła pani.
Mamusia jęcząc i kajając się odwołała ekipę - ciekawe, czy kiedyś jeszcze odbiorą od nas telefon - i umówiła rzeczoznawcę. Który przyszedł, wycenił i powiedział, że pomysł z drewnianą podłogą jest do dupy. Betonowa ma być.


Przedpokój chwilowo bez podłogi

Przez następnych kilka tygodni przewalała się kołomyja z nowymi kosztorysami, planami, terminami i cudami, beton walczył z drewnem i na odwrót - aż wreszcie kol. Aleksandra wypowiedziała magiczne słowa: "Ale dlaczego właściwie chcecie zlecać to tutaj? Wujek wam przecież zrobi, oni podłogi też robią."
Wujek, który miał robić nasz dach.
W skrócie: wujek wraz z synami przyjechał, ocenił i powiedział, że chętnie zrobią nasze podłogi, za cenę coś pomiędzy niemiecką a polską, więc wszyscy byli absolutnie szczęśliwi. W wariackim pośpiechu ściągaliśmy potrzebne materiały, co w tak krótkim czasie okazało się niebanalnym zadaniem - no i rzeczywiśćie wujek z ekipą w sile trzech chłopa przyjechał i zrobili nasze podłogi. Od razu wszystkie na parterze. Sprawiedliwie: dwie betonowe, dwie drewniane.



Czaderska pompa do betonu, stanęła u sąsiadów

Tydzień ten będziemy długo wspominać z łezką w oku - jak mamusia robiła gazety zgrabiałymi łapami w domu bez ogrzewania, jak wysłała chore dziecko do szkoły, bo w domu nie było podłóg, ogrzewania ani dostępu do klozetu, oraz jak facet od betonu w ostatni dzień odmówił wjechania na posesję, bo za mało miejsca - tak czy owak, jakimś przedziwnym cudem wszystko rzeczywiście udało się zrobić w tydzień i w ten sposób mamy nowe podłogi na całym parterze.


A w poniedziałek wujek z ekipą zaczynają robić dach. And this is Spartaaaa...!!!

 
  Jacek ma kłopoty

Jacek dostał od lekarza zwolnienie opcjonalne: może chodzić do szkoły, ale nie musi. No to negocjujemy, żeby poszedł.

- Pójdę pojutrze! - mówi Jacuś twardo.
- Dlaczego nie jutro?
- Bo jutro mam dwie godziny dojcz, a ja nie znoszę dojcz.
Mama, zgłupiawszy co nieco:
- A to coś nowego. Dlaczegóż, synu, nie znosisz dojcz?
- Bo jest dla mnie zu schwierig*.
Mama, zgłupiawszy znacznie bardziej:
- Zu schwierig? Znaczy co?
- Te zadania są zu schwierig i ja nie umiem ich robić i sobie nie radzę.
(Dlaczego ja o tym nic nie wiem, myśli mama)
- Ale moment, przecież miałeś jedynkę** na semestr! Jak to nagle nie umiesz?
- No nie umiem, jestem drittbeste*** i ja tego nie znoszę.

Moje dziecko nie chce iść do szkoły, bo jest trzecie w klasie z niemieckiego. Handluj z tym.

* za trudny
** jedynka znaczy celujący
*** trzeci od góry
 

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger