Remont wszechświata
Chcesz rozśmieszyć boga? Opowiedz mu o swoich planach.
Znużeni nieco brakiem, hm, wizualnego progresu robót - wywiezienie dziesięciu kubików gruzu się nie liczy - postanowiliśmy olać rzeczy pilne i niezbędne i upiększyć nieco jadalnię. Jest to bądź co bądź serce domu, spędzamy tam mnóstwo czasu, więc odświeżymy ściany, położymy wreszcie parkiet i będzie pięknie.
Skończyło się remontem wszechświata.
Po zerwaniu z sufitu styropianowych kasetonów (są w całym domu) okazało się, że sufit trzeba szpachlować, zanim cokolwiek. Nic to. Zaszpachlowaliśmy, a niedzielę przeznaczyliśmy na malowanie i układanie podłogi.
Po pierwszym przejechaniu wałkiem od ściany odpadł wielki kawał wszystkiego i szybko stało się jasne, że poprzednie malowanie było ostatnim możliwym.
W rezultacie zerwaliśmy wszystkie stare tapety - dokopaliśmy się do niebieskich lamperii i tapety w balony pod raufaserami - zagruntowaliśmy ściany, z których sypał się tynk, no i jesteśmy na etapie szpachlowania ścian, tylko że niedziela się złośliwie skończyła.
Za to parkiet się nie brudzi, bo leży sobie bezpiecznie w zafoliowanych paczuszkach. Ale jak pięknie będzie..!
Tak do protokołu: tydzień temu mieliśmy włamanie do domu, w nocy, jak spaliśmy - ale ciągle nie jestem w stanie o tym lekko i dowcipnie pisać, więc może później.