Bilansik
Dziś mija dokładnie pół roku, od kiedy wprowadziliśmy się do naszego domu.
Pół roku!
W czasie owego pół roku zdołaliśmy:
- wymienić instalację elektryczną, z której większość i tak zlikwidował remont poddasza;
- wymienić podłogi na parterze;
- wymienić dach;
- wymienić kaloryfery w sypialni i gabinecie;
- posadzić siedem tuj, trzy maliny i dwie jeżyny (wczoraj);
- zrujnować poddasze tak, że nie nadaje się do mieszkania;
- zrujnować znakomitą część ogrodu, przysypując ją gruzem i/lub materiałami budowlanymi.
Ale nic to.
Ogólnie mieszka nam się znakomicie, nie zamienilibyśmy naszej chałupy na nic innego. Tylko pliz, nie mówicie do nas "szczęściarze". Szczęściarze dziedziczą dom po bogatym krewnym albo wygrywają na zdrapce. My kupiliśmy dom z ogłoszenia, pracując od rana do nocy, żeby móc sobie na niego pozwolić. Ot, filozofia.
A złażąc z konia: kupiliśmy chłopcom trampolinę. To były znakomicie zainwestowane pieniądze! Od wczoraj rana mieli tyle ruchu, ile przez ostatni miesiąc - nauczyli się już robić salta w powietrzu i takie tam. Dzisiaj ich deszcz wygonił, ale skakali od samego rana. Cudnie :-)