Berlinowo
Przeprowadzka weszła w stadium konkretów.
Konkrety są nieco niekonkretne, ale zawsze są. Mamusia znalazła jedyne właściwe mieszkanie. Ma tylko jedną wadę, co w kontekście różnych innych berlińskich mieszkań (we właściwej cenie) jest zjawiskiem nie z tej ziemi.

Obejrzawszy lokum mamusia jak opętana popędzila do pośrednika, gdzie dowiedziała się, że dostarczone dokumenty są niekompletne, nieładne, niewłaściwe i ogólnie nie do przyjęcia w ogóle. Mamusia stłumiła cisnące się na usta komentarze i poprosiła Miłą Panią, żeby zezwoliła na dosłanie dokumentów faksem. Miła Pani zezwoliła. Teraz czytelnicy uprzejmie proszeni są o ściskanie kciuków oraz zwieraczy, żeby Miła Pani nie znalazła już niczego do przyczepienia i przysłała umowę. Bo jak nie............
Jedyne słuszne osiedle
Wyprawa Berlińska obfitowała w rozmaite atrakcje, ale wszytko przebiła podróż powrotna. Planowany na 19.48 odjazd lux-torpedy ICE rzeczywiście odbył się bez przeszkód. Kiedy tylko pociąg wyjechał z Berlina i wjechał w pampę, natychmiast kogoś przejechał. Czynności "miejscowych służb oraz policji" zajęły niecałe cztery godziny - a pamiętać trzeba, że supernowoczesna lux-torpeda stanowi monolit, bez żadnych tam fanaberii typu otwierane okna. Po czterech godzinach kierownik pociągu oznajmił, że już właściwie moglibyśmy jechać dalej, tyle że nie mamy maszynisty, a nasz nie może jechać, bo jest w szoku. Po kolejnej godzince czekania na maszynistę pociąg w tempie 10 kmh dojechał do stacji Buschow (co w ustach kierownika pociągu brzmiało "buszu"; bardzo trafnie). Tam odbyła się prawdziwa, wzorowa ewakuacja, z policją i wszystkim - bo niestety, lux-torpeda nie mieściła się na dworcu w buszu, więc wszystko odbywało się po kawałku: trochę ludzi wysiadało - pociąg przejeżdżał kawałek - trochę ludzi wysiadało itd. Potem to samo odbyło się przy wsiadaniu do drugiej lux-torpedy, którą podstawiono na drugi peron buszu. Wyjazdu z buszu o pierwszej w nocy mama już nie pamięta, bo po ewakuacji padła jak nieżywa na siedzenie i zasnęła natychmiast "snem podobnym do śmierci", jak to drzewiej pisano. O piątej rano torpeda wypluła mamusię na dworcu w Dortmundzie; już po godzinie i dwudziestu minutach odjeżdżał pierwszy pociąg do Münster, więc w efekcie cała podróż trwała zaledwie jedenaście godzin z czymś.
Jeżeli po tym wszystkim nie dostaniemy tego mieszkania, .... No nic, trzeba czekać.

Pakowanie Odbywa Się. Zamówiliśmy 15 kartonów, bo "jak zostaną, to nic nie szkodzi". Spakowanych jest dziesięć, a mieszkanie wygląda jak - jak widać. Bez komentaa -aaaaAAAA- rza....