Kubuś Prawdziwe Niemowlę
Ufff - Kubuś ząbkuje.
Człowiek się całe życie uczy. Do tej pory myśleliśmy, że ząbkowanie to proces wyrastania zębów. Otóż nic podobnego, jest to także proces
tworzenia się zębów. Kubuś zębów żadnych jeszcze nie ma, ale lekarz, do którego w końcu poszliśmy, bo dziecko dawało czadu i wyglądało ogólnie na nieszczęśliwe, najpierw wysłuchał dłuuugich wywodów na temat kubusiowego brzuszka, a potem bez wahania zajrzał mu do buzi i powiedział "oho - ząbkuje. Problemy żołądkowe to tylko następstwo". No, dobrze. W skrócie wygląda to tak, że przede wszystkim Kubeł budzi się w nocy, czego wcześniej jako żywo nie czynił, a w dzień jest marudny i się miota. Dziś urządził w sklepie coś takiego, że musiałam wyjść i uspokoić go na zewnątrz. Jeśli już śpi, to strasznie niespokojnie, w nocy chce jeść (!!!) i w ogóle zrobiło się -- skomplikowanie. No ale - bidny taki, skoro go szczęka boli... Dostaliśmy lekarstwo, a jakże - homeopatyczne, ale tu już więcej nie piszę, bo w tym blogu nie chodzi o wyrażanie poglądów na homeopatię, tylko o Kubusia. Zaszkodzić mu w każdym razie nie zaszkodzi
, no i było za darmo, jak wszystkie lekarstwa dla dzieci w tym cudnym, socjalnym państwie
.
Tata kupił mi wczoraj pierwszą książeczkę. Może nie ma bardzo ciekawej fabuły (przeczytałem w parę minut), ale za to szeleści! Można ją wpychać do buzi, ślinić, tarmosić, a ona cały czas szeleści! Niezwykłe. Nie bardzo jeszcze rozumiem, co to takiego jest, ale na pewno kiedyś uda mi się rozerwać ten głupi pluszowy materiał i zajrzeć do środka. Coś tam musi być ciekawego. Nie ma głupich, misie nie szeleszczą! Dziś mama na przykład kupiła mi kaczkę - nie zrozumiałem, o co jej chodziło, bo powiedziała coś na temat indoktrynacji i poglądów politycznych; nie wiem, co to ma wspólnego z kaczką - no i ta kaczka wcale nie szeleści, tylko kwiczy, jak się ją naciska. Więc z tą książeczką coś jest nie w porządku, ale ja to jeszcze zbadam.
Poza kaczką i książeczką Kubuś dostał też pierwsze butki - jest tak duży, że ma już normalny numer buta i pasowałoby na niego normalne obuwie dla dzieci, które chodzą - ale tak daleko się nie posunęliśmy. Butki tylko wyglądają bardzo dorośle, a sens ćwiczenia jest taki, że mamy teraz - jak to w sierpniu - temperatury w okolicach 15 stopni i trzeba dziecku było kupić jakieś ciepłe rzeczy.
Teraz i tak wszyscy go biorą za siedmio- względnie dziesięciomiesięczne dziecko, a w butach to już w ogóle hoho.