Kubuś Dorosły
Kubuś znowu okropnie wydoroślał.
Byliśmy w Krakowie i podczas podróży szczególnie było widać, jak zupełnie różny jest od tego niemowlaka, którego targaliśmy ze sobą w lipcu. Teraz jechał zupełnie kumaty chłopczyk, który oglądał sobie lotnisko i samolot i podrywał wszystkie starsze panie, stewardessy i kto tam mu się nawinął. W Krakowie też dało się zauważyć, o ile mniej problematyczne było zorganizowanie wszystkiego. Rośnie dzieciątko.
Z praktycznych umiejętności - bardzo umiejętnie je zupki łyżeczką. Wyjaśniła się tajemnica początkowych kłopotów: Kubuś otóż nie lubi mamusinej kuchni. Kiedy dostał jedzenie ze słoiczka, był zachwycony. Teraz zżera cały słoiczek na raz, zamiast popołudniowego jedzenia - z takim apetytem, że aż się człowiek robi głodny. Na razie dostawał owocki, ale jutro startujemy z pierwszą prawdziwą zupką z mięsem. Zobaczymy. Technikę jedzenia łyżeczką opanował w każdym razie perfekcyjnie.
Jest coraz bardziej ruchliwy i nie można go właściwie zostawić ani na chwilę samego, bo spełza, względnie stacza się ze wszystkiego. W wózku absolutnie nie chce leżeć, można go opuścić na płasko tylko po zaśnięciu. W związku z tym będzie można przesiąść się na lżejszą spacerówkę, co bardzo mamusi ułatwi życie.
Ząbki chyba dają mu w kość (hm, dosłownie), bo pokrzykuje czasem i bywa bardzo niespokojny. Łyka homeopatyczne lekarstwo - wszyscy wierzymy, że mu po tym lepiej. I ślini się jeszcze bardziej - o ile to w ogóle możliwe.