Kubuś i krzesełko

Kubuś nie potrafi jeszcze sam usiąść - nie wiadomo, kiedy i czy będzie potrafił, bo nie próbuje, mały leniuch. Leżenie gdziekolwiek absolutnie nie wchodzi w grę; czasami, jak ma dobry humor, daje się położyć, ale rzadko i na krótko. Nie próbuje zatem siadać, ale posadzony siedzi coraz pewniej. Troszkę się gibie, ale siedzieć - siedzi.

Zaczął używać już krzesełka. Bardziej mu się to podoba, niż leżaczek czy huśtawka, zapewne dlatego, że ma więcej swobody. Może w nim siedzieć w kuchni i pomagać - tu zmywamy naczynia - a krzesełko nie przeszkadza aż tak okropnie, jak rozstawiona na środku huśtawka. Można je też przystawić blisko stołu, a walenie rączkami w blat to kolejna rzecz, którą Kubuś niedawno odkrył.
Ciągle nie wiemy, jaki właściwie ma kolor włosów - na tych dwóch zdjęciach przykładowo zupełnie różny. Zależy od światła. Z oczami podobnie, ale oczy robią się raczej brązowe niż niebieskie. Poza tym okropnie urósł i nagle wszystko znów jest za małe - obłęd.