Kubuś zabawowo

Dobrym sposobem zajęcia panicza na dobrą chwilę jest zabranie go na plac zabaw. Panicz ciągle przeżywa swoją fascynację kółkami i pojazdami, ale na naszym ulubionym placu zabaw stoi duży samolot, który ma samolotowe kółka - niekiedy wystarczają, żeby zabawić panicza. Niekiedy natomiast nie; wtedy Kubuś znajduje sobie wózek, rowerek albo samochód innego dziecka i bawi się jego kółkami. Na szczęście niepisana reguła na placu mówi, że wszystko, co leży bądź stoi, służy do zabawy, więc nie jest źle. Zupełnie fascynujące jest, że Kubusia interesują tylko zabawki innych dzieci, względnie zabawki, którymi akurat bawią się inne dzieci. Wczoraj przeżyliśmy mistyczną sytuację, kiedy w obliczu dwóch identycznych traktorów Kubuś i inny chłopczyk koniecznie chcieli bawić się tym samym. No ale kto mówił, że tych alienów można zrozumieć...

Postępy w chodzeniu panicza jakby zahamowały. Zapewne urok nowości minął i dziecko doszło do wniosku, że chodzenie męczy i jest niebezpieczne, więc po co to robić, skoro można komfortowo przejechać w wózku... Kiedy się go postawi i popchnie, idzie zupełnie pewnie w określonym kierunku (najczęściej do najbliższego roweru), ale sam przestał się wyrywać. Hm. Może sobie przypomni...
Tak wygląda chodzący panicz
z perspektywy rodzica
W piątek na basenie Kubeł przepłynął swój pierwszy metr pod wodą. Pani instruktorka nie pitoli się specjalnie, ładuje dzieciora pod wodę i czeka, aż wypłynie. I to działa! Kubuś pływał jak cholera. Po wypłynięciu przez chwilę otrząsał się z szoku, a następnie zaczął wrzeszczeć, ale raczej z oburzenia na bezceremonialne potraktowanie przez panią trenerkę niż z innego powodu. Basen w ogóle strasznie mu się podoba i wcale nie boi się wody. Zdjęć z basenu brak, ale zapewne jeszcze będą.