Tadaaaaam.....!!!
Kuba robi siusiu do nocnika!!!!!!!!!
Jeszcze oczywiście nie zawsze i nie całkiem, ale wczoraj dokonał się przełom. Zapewne czynnikiem decydującym był upał, taki najbardziej sakramencki z sakramenckich. Panicz zażądał zdjęcia pieluszki. Zdjęliśmy, pieluszkę i wszystko inne też. Ganiał sobie goło i wesoło, w pewnym momencie stanął jak wryty, popatrzył na podłogę i strasznie się spultał. "Kuba ziobił siusiu na podogę..." - powiedział jakoś smutno. Dobra, wytarliśmy podłogę i po sprawie. Po jakimś czasie panicz stanął znowu i ryknął: "Notika! Notika!! Ciabyś notika!!!" - i popędził do łazienki. Od tamtej pory za każdym razem tak wrzeszczy. Zamierzamy oczywiście wyłumaczyć mu, że nie musi wrzeszczeć, wystarczy pójść do łazienki i zrobić co trzeba, ale chwilowo euforia i niedowierzanie walczą o lepsze i nie mamy głowy do niczego innego. Czyżby...???! (niemożliwe) Moment wybrał znakomity, bo niania akurat ma dwa tygodnie urlopu i czasu na trening pozostało dużo... Ciekawe, co też dzieje się w tej małej główce, że tak jakoś nagle... Och, to byłoby cudownie.

Jacuś chwilowo niczego spektakularnego nie dokonał, próbuje tylko ciągle wstawać (ciągle, czytaj dosłownie: jemu nie chodzi o to, żeby stać, bo jak wstanie, to się nudzi i znowu siada; chodzi o czynnoś wstawania. Dodajmy, że potrzebuje do tego oczywiście pomocy. Aaaa..!). Poza tym kocha ruch, ludzi i ogólny burdel, jest idealnym Dzidziem do zabierania do miasta, gonitwy po urzędach i ogólnie załatwiania różności. Uśmiechnięty i szczęśliwy, o ile jest ruch i ludzie; jak tylko jest chwila spokoju, Dzidź się nudzi i robi trudny do zniesienia. Ale i tak jest kochany ;-)