Retrospektywnie
Z okazji paru wolnych minut mała retrospekcja.
Działo się to latem, na początku edukacji przedszkolnej (a lato było piękne tego roku...). Kuba wstrząs spowodowany wysłaniem do placówki oświatowej odreagował spektakularnie, mianowicie odmówił korzystania z toalety. Korzystał z ubrania przy każdej okazji - na początku zaledwie lejąc w majty, a potem już było tylko gorzej. Podróże do przedszkola i z powrotem oznaczały wleczenie ze sobą wielkiego tobołu rzeczy na zmianę, odpowiednio: mokrych albo świeżo wypranych. Cudnie. Razem z personelem przedszkolnym stawaliśmy na rzęsach, żeby młodego jakoś wyregulować, nie sprawiając jednocześnie wrażenia, że potępiamy jego fizjologiczne niedociągnięcia. Henrik, czyli pan przedszkolanek, posunął się nawet do tego, że nauczył się, jak się owe czynności nazywają po polsku. Nie wdawaliśmy się rzecz jasna w zawiłości deklinacji, tylko powiedzieliśmy po prostu: "siusiu" i "kupę". No i pewnego dnia mamusia, przybywszy do przedszkola po odbiór towaru, została powitana przez Henrika zdaniem: "Kuba ist gerade zum coupé gegangen..." (po polsku nie brzmi to już tak cudnie: "Kuba poszedł właśnie na coupé").