Blog Kubusia
12.1.11
  Jacuś z powyłamywanymi rączkami

No i mamy pierwszy gips, pierwszy szpital, pierwszą operację. Jacuś: 3 in 1.
Stało się to tak głupio, że aż niemożliwe: we własnym pokoju, na miękkiej wykładzinie. Rzecz jasna w sobotę wieczorem, bo takie rzeczy przytrafiają się zawsze w sobotę wieczorem. Jacuś spadł z łóżeczka i ryczał. Rodzice ugłaskali, przytulili, a że późno było, to położyli spać i już.

Niebieski gips przed operacją - cool

Po dwóch godzinach Jacuś obudził się i ryczał, a rączka spuchła. No to zadzwoniliśmy do dyżurnego pediatry pod telefonem, a nawet dwóch pediatrów. Jeden powiedział, żeby do szpitala, a drugi, żeby usztywnić, oziębić, dać ibuprofen i spróbować uśpić (a w międzyczasie północ nadeszła). Uśpiliśmy. Rano Jacyk ruszał rączką, nawet chwytał, więc nie robiliśmy paniki - ale że w sumie jest niedaleko, to tatuś zabrał dzidzia koło południa na pogotowie do pobliskiego szpitala.
Tamże orzekli, że rączka jest złamana z przemieszczeniem, prawdopodobnie trzeba będzie operować, załadowali do szpitalnego łóżka i cześć.
Głupio to w sumie jakoś wyszło... Straszliwie brakowało nam konsultacji z innym pediatrą. Ci szpitalni lekarze wymagali od nas podpisania zgody na operację natychmiast, czyli w niedzielę późnym wieczorem, żeby w poniedziałek Dzidzia pokroić. Okropnie nie chcieliśmy dać go pokroić, ale rzecz jasna trudno się było kłócić. Do dziś nie wiemy, czy dobrze zrobiliśmy - trzeba będzie namówić naszego doktóra, żeby dał komórkę na takie sytuacje. No w każdym razie stało się, Dzidź został pokrojony, a dzielny był tak, że płakaliśmy tylko wtedy, kiedy nie widział. Nawet w szpitalu powiedzieli, że takiego dzielnego chłopczyka to jeszcze nie mieli i dali mu wielkiego lwa w nagrodę (jeśli nawet to bullshit dla rodziców, i tak strasznie miło z ich strony).

Biały gips po operacji - już nie tak cool. Widać venflon.

Pierwszym pytaniem Dzidzia po wybudzeniu z narkozy było "Gdzie jest Kuba?", a drugim "Mas ajpoda, mama?"
A Kuba był w przedszkolu. Okazało się dopiero później, na spokojnie, że to właśnie Kuba popchnął Dzidzia i dlatego on spadł. Przez pierwsze dwa dni Kuba był w szoku - w ogóle prawie nie mówił, w ogóle prawie go nie było widać, dopiero jak w poniedziałek został odstawiony do przedszkola (bo jak inaczej), ruszyło go i zaczął wszystkim opowiadać (jąkając się), że on popchnął, że Jacek spadł, że się uderzył, że jest w szpitalu... Biedna mała Kuba. Tłumaczyliśmy mu długo, że to nie jego wina, że to był wypadek - ale dopiero dziś, kiedy Jacek już spał w domu i wszystko powoli zaczęło się normalizować, Kuba zaczyna zachowywać się w miarę normalnie.
Jacek natomiast... Jacek po pobycie w szpitalu zrobił się _nieznośny_. Natychmiast wszedł w rolę "jestem chore biedactwo i wszyscy mnie żałują" i stał się nie do zniesienia. Oczywiście naciął się okropnie, bo na nas akurat biedne maleństwa nie działają, ale i tak... Np. po powrocie ze szpitala został usadzony na kanapie, z gipsem na poduszce, z kubeczkiem wody, z bajką, pod kocykiem... Przyglądałam mu się potajemnie. Robił wszystko normalnie, bawił się, wstał raz nawet, jak mu coś spadło - ale jak tylko mnie widział, rozkładał się na poduszkach i jęczał "Mama... Maamaaa... Pomocy... Niedobze..." Co za mała cholera jakaś, skąd on wie takie rzeczy?!
Dzisiaj wszystko wróciło już do normy. Z Kubusiem już zupełnie przestali uważać, ganiają się i skaczą po łóżkach - czekamy z radością na drugi gips. Oraz na moment, kiedy Jaciu zorientuje się, że gipsem można komuś świetnie przypieprzyć... No nic; we wtorek ściągną mu szynę i założą normalny gips, w środę do przedszkola!!! ...bo wszyscy oszalejemy. Na szczęście nasze cudne przedszkole powiedziało, że oczywiście i może chodzić z gipsem, im tam zajedno.
Gwoli komentarza: nie mam pojęcia, jak robią to rodzice Naprawdę Chorych Dzieci. Jacek był w szpitalu raptem trzy dni, miał prosty w gruncie rzeczy zabieg, pomijając gips to nic mu nie jest - a my wyszliśmy z tego na czworakach. Jeez, powiedzieć, że podziwiam ludzi, którzy to wytrzymują to mało. Niemal nie wierzę, że istnieją.
 
Comments: Prześlij komentarz



<< Home

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger