Blog Kubusia
8.1.11
  Poświątecznie
Święta, święta i po świętach. Ponurawo było i niefajnie, więc nie będziemy się nad tym rozwodzić. Nawet zdjęć nie robiliśmy, tylko to się jakoś uchowało... (panowie w prezentach świątecznych, czyli piratowych chustkach i dinozaurowych koszulkach, na schodach u babci Wandy). W każdym razie, honia została zainicjowana na dłuższych trasach, jechała cudnie, żarła mało, sielanka. Dzieci na dłuższych trasach sprawdziły się równie dobrze co na krótszych, więc -- hm, sielanka? :) I tym zamkniemy może krakowsko-świąteczny rozdział roku 2010.

Retrospektywnie, to tak: zaczęliśmy jaciowe wizyty u dentysty. Mamusia, znając nieco swojego synka, bardzo się postarała i wybrała Bardzo Wypasionego Dentystę Przy Kudammie. Zadziałało. Tzn. w tym sensie, że Jaciu nie złapał lęku, lubił tam chodzić (byliśmy na razie trzy razy) i ogólnie -- no, my nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego typu warunków i tej jakości obsługi. Nawet po tych nastu latach w Niemczech, jednak... Tyle że, ponieważ jest to Bardzo Wypasiony Dentysta Przy Kudammie, trzeba było jednak do wszystkiego troszkę dopłacać. A okazało się, że Jacusia czeka hohoho, a nawet jeszcze trochę. Same problemy, korony chcieli mu zakładać - he; nawet nie wiedziałam, że na mlecznych zębach zakłada się korony...! No w każdym razie, chcieliśmy na wszelki wypadek spytać innego dentystę - nie dlatego, że kasa, bo sumy były niewielkie, ale jednakowoż jakoś nieufnie zareagowaliśmy na te wszystkie katastroficzne wizje i rewelacje. Udaliśmy się zatem do Mniej Wypasionego Dentysty W Prenzelbergu i okazało się, że wcale nie jest tak tragicznie z synkowym uzębieniem, owszem - czeka go trochę czasu na fotelu, ale żadnych koron i lakowań na razie nie będzie. No to się przenieśliśmy. Na Kudamm zresztą straszliwie daleko jest ;)

Poza tym, dokonał się milowy krok - właściwie dwa milowe kroki. Po pierwsze, Jaciu ostatecznie zrezygnował z pieluszki, nawet w nocy, a po drugie, Jaciu ostatecznie zrezygnował z cumelka, nawet w nocy. Po prostu nie wzięliśmy go do Krakowa, a po powrocie powiedzieliśmy dzidziowi, że już jest duży i żadnego cumelka nie potrzebuje. A że Jaciu zgodne dziecko jest, to pokiwał główką i temat zgasł samoczynnie. He.
(Na zdjęciu dinozaurowy tort urodzinowy Jacia - bo urodziny, rzecz jasna, odbyły się w tzw. międzyczasie ;) ).

Jeśli chodzi o Kubusia, zaczyna straszyć i wyć po nocach wizja wyboru szkoły dla niego. W tej chwili jest już zupełnie jasne, że musimy znaleźć szkołę z polskim - inaczej nie uratujemy języka. Spędzamy po prostu za mało czasu razem i tyle. Chłopcy już teraz mówią ze sobą po niemiecku, nawet przy nas (!!), więc tego. Niestety, jak na razie wygląda na to, że polskie szkoły w Berlinie są dwie (!), przy czym jedna to szkoła-widmo, znana tylko ze słyszenia. W sieci nie występuje. Mamusia zaczyna troszkę od tego siwieć - na razie puściła w ruch Machinę Znajomych I Znajomych Znajomych i czeka na efekty. W każdym razie - przeprowadzka ante portas, na litość boską.
I tym (mało) optymistycznym akcentem zaczynamy Nowy Rok. Który zapowiada się burzliwie.
 
Comments: Prześlij komentarz



<< Home

ARCHIVES
czerwca 2006 / lipca 2006 / sierpnia 2006 / września 2006 / października 2006 / listopada 2006 / grudnia 2006 / stycznia 2007 / lutego 2007 / marca 2007 / kwietnia 2007 / maja 2007 / czerwca 2007 / lipca 2007 / sierpnia 2007 / października 2007 / listopada 2007 / grudnia 2007 / stycznia 2008 / lutego 2008 / marca 2008 / kwietnia 2008 / maja 2008 / lipca 2008 / sierpnia 2008 / września 2008 / października 2008 / listopada 2008 / grudnia 2008 / lutego 2009 / marca 2009 / kwietnia 2009 / maja 2009 / czerwca 2009 / lipca 2009 / sierpnia 2009 / września 2009 / listopada 2009 / grudnia 2009 / stycznia 2010 / lutego 2010 / marca 2010 / kwietnia 2010 / maja 2010 / lipca 2010 / września 2010 / października 2010 / listopada 2010 / stycznia 2011 / lutego 2011 / marca 2011 / kwietnia 2011 / maja 2011 / czerwca 2011 / lipca 2011 / sierpnia 2011 / września 2011 / października 2011 / listopada 2011 / grudnia 2011 / stycznia 2012 / lutego 2012 / marca 2012 / kwietnia 2012 / maja 2012 / czerwca 2012 / lipca 2012 / sierpnia 2012 / września 2012 / października 2012 / listopada 2012 / grudnia 2012 / stycznia 2013 / lutego 2013 / czerwca 2013 / lipca 2013 / sierpnia 2013 / września 2013 / października 2013 / listopada 2013 / grudnia 2013 / stycznia 2014 / lutego 2014 / marca 2014 / kwietnia 2014 / maja 2014 / czerwca 2014 / lipca 2014 / października 2014 / listopada 2014 / grudnia 2014 / lutego 2015 / marca 2015 / kwietnia 2015 / maja 2015 / czerwca 2015 / lipca 2015 / sierpnia 2015 / września 2015 / października 2015 / grudnia 2015 / stycznia 2016 / marca 2016 / kwietnia 2016 / maja 2016 / czerwca 2016 / lipca 2016 / września 2016 / października 2016 / listopada 2016 / grudnia 2016 / stycznia 2017 / lutego 2017 / marca 2017 / maja 2017 / lipca 2017 / września 2017 / listopada 2017 / grudnia 2017 / stycznia 2018 / lutego 2018 / marca 2018 / kwietnia 2018 / maja 2018 / czerwca 2018 / lipca 2018 / sierpnia 2018 / września 2018 / października 2018 / grudnia 2018 / marca 2019 / lipca 2019 / listopada 2019 / sierpnia 2020 / sierpnia 2022 / kwietnia 2024 /


Powered by Blogger