Pierwsze namioty za płoty :)

Hura, byliśmy pod namiotem!
Już głupio się tak zachwycać, jakie mamy cudowne, terenowe dzieci - ale och ojej, jakie my mamy cudowne, terenowe dzieci! Chłopcy przyjęli spanie w namiocie (sami!) jako coś zupełnie oczywistego; byli zachwyceni, że jesteśmy tuż nad wodą, że mają własne śpiwory, że są mrówki i ważki, patyki, trawa i tatarak. Hura!
Camping nie był może jakoś szczególnie powalający - ciasno trochę - ale można było rozbić namioty tuż nad jeziorem, a samochód postawić kawałek dalej - dla rodziców niezwyczajnych tego typu luksusów było to interesujące doświadczenie. Nasze ego troszkę stłamsił fakt, że na campingu były właściwie głównie rodziny z małymi dziećmi. Nasze były jeszcze stosunkowo duże :D

Byliśmy nad zupełnie obłędnym jeziorem - niedaleko, 80 km od Berlina - w środku parku krajobrazowego. Jezioro-marzenie; krystalicznie czysta woda, piaseczkowe dno i na całej (!) powierzchni głębokość niecałego metra. No raj.
Ładnym streszczeniem całego pobytu był niedzielny poranek, kiedy to chłopcy wstali, wyleźli z namiotu, przyszli do nas i powiedzieli, że skoro my jeszcze śpimy, to może oni pójdą sobie popływać.
Pływali zresztą cały czas - Kuba szalał w wodzie jak wydra, a Jacek leżał sobie wygodnie na materacu i dawał się unosić wodzie - chyba, że nabierał ochoty na pływanie, wtedy właził do wody i pływał jak motorówka. W pływaczkach - ale zawsze. Hura!


Nauczyliśmy się też kilku istotnych rzeczy na przyszłość. Po pierwsze, nie należy oszczędzać na aprowizacji (chodziło nam rzecz jasna o oszczędzanie wagi i miejsca, nie pieniędzy), gdyż potem kończy się na jeżdżeniu po nocy po stacjach benzynowych. My przyzwyczajeni do noszenia dobytku na plecach po prostu nie możemy się przestawić na samochód... Po drugie, zrozumieliśmy, jak ważna jest jakość wyposażenia. Nasz Święty Ślubny Namiot mieliśmy oczywiście, chłopcy go dostali; dla nas pożyczyliśmy drugi od Jule. Okazał się być tandetnym namiocikiem z dyskontu - ok, więcej tego nie zrobimy. Teraz będziemy inwestować w wyposażenie campingowe.
A dzisiaj zaczął się kolejny długi weekend; rozpoczęliśmy go z rozmachem, przesypiając większość dnia. No co. To też jest ważne :D