No wreszcie
Kubełowi wypadła (wreszcie!) górna jedynka. Od kilku dni trzymała się na umownym włosku, ale jakoś nie chciała sama wypaść - mamusia miała koszmarne wizje, jak to ząbek wypada w przedszkolnym ogródku, wpada w tonę liści i nie da się go już odnaleźć - a Kubeł miał Plany... Nie bardzo mógł się zdecydować, co też by chciał w zamian za tę stratę, ale ogólnie awanturował się na zasadzie "Ja już nie mogę dłużej wytrzymać, mama!!!" Profilaktycznie kupiliśmy paczkę Bakuganów - od czasu imprezy u Antje Kuba oszalał na punkcie Bakuganów - i czekaliśmy, kiedy też będzie można je wetknąć pod poduszkę. Dzisiaj można. Mam tylko nadzieję, że synek nie będzie rozczarowany.
Kubeł miał w piątek test językowy w szkole. Wyszło, że jednak niemiecki. Przyporządkowanie do klasy będzie zależało od proporcji dzieci w grupie; sensowniej byłoby, gdyby Kubeł uczył się od początku po niemiecku, tak jak uczy się teraz w przedszkolu - ale to nie wiadomo. Zadzwoniona szkoła powiedziała, że test językowy jest równy przyjęciu do szkoły, następna informacja będzie na temat następnego zebrania rodziców i takie tam. No, dobrze. Czekamy.
Ogólnie zrobiło się Przedadwentowo i Przedświątecznie; w czwartek pochód z latarniami, potem pieczenie ciasteczek... Wszystko raczej nie te aktywności, które Weinerzątka lubią najbardziej, no ale jesteśmy w gebelsowie i musimy się dostosować.