Mieszkanie
Znaleźliśmy mieszkanie. Nie jest to może mieszkanie naszych marzeń - przymałe trochę - ale ma tak dumpingową cenę, że raczej nie marudziliśmy. Wyobraziliśmy sobie, że mamy więcej miesięcznie o dwie stówy (o tyle jest tańsze od naszego!) i roztoczyliśmy wszelkie uroki i magie, żeby zaczarować panią, która wybierała następnych najemców. Udało się: wybrała nas. Teraz czekamy na odpowiedź z administracji, a w myślach dopasowujemy meble i segregujemy rzeczy, których trzeba się będzie pozbyć. Zwalnia się w marcu, więc dla nas idealnie (trzymiesięczne wypowiedzenie tutaj!). Jeśli to rzeczywiście wypali, to w lutym zacznie się niezła zabawa. Remont tam trzeba zrobić konkretny.
Poza tym raczej świąteczne nastroje - położyliśmy wieniec adwentowy i postawiliśmy choinkę, na której na razie wiszą lampki i x-wing z origami. Mamusia próbowała zachwycić synków ideą zrobienia łańcucha z papieru, ale kiedy pracowicie posklejała kilka ogniwek i zademonstrowała dzieciom, Jacek popatrzył przez chwilę, powiedział "gut gemacht, mama" i poszedł się bawić. Fpytę. Ma zatem osiem ogniwek. Ale choinkę chcieliśmy mieć, kurczę blade!
Kuba miał od dawna obiecane, że będzie mógł obejrzeć trzecie Star Warsy - tam, gdzie Anakin zapala się od lawy, brrr. Warunek był taki, że Jacek nie może oglądać. Zatem dzisiaj tata zabrał Jacka do Akwarium, a Kuba obejrzał. Nie zrobiło to na nim wrażenia. Czasami się tak zastanawiam... ;-)