Zima
A my się zimy nie boimy :-) No, prawie. Zimowa wyprawa nie bardzo się udała, bo Jacynek jednak ryczał i chciał do domu, ale zawsześmy się troszkę przeszli po śniegu. Dziś temperatura spadła do -17 rano, więc już żadne spacery nie wchodziły w grę - nawet przejście od auta do przedszkola było nie lada wyzwaniem... Ale podobno ma się ocieplić. Trochę.
Na zdjęciu niesiemy patyczek. Jacuś się byle czym nie zadowala ;-)
Nadchodzi najwyraźniej Nowa Era w życiu naszej małej rodziny. Mamusia poprosiła dziś chłopców, żeby zostali sami na 10 minut, to podprowadzi auto pod dom. Kuba powiedział na to: "a dobrze, to ja w tym czasie zrobię kanapki!" Osłupiała mamusia wyjęła kanapkowe ingredjencje z lodówki i poszła po auto, a kiedy wróciła, chłopcy pałaszowali śniadanie w najlepszym z humorów. Ha. Ha ha!
Byliśmy u pana doktora; jaciowe ucho zostało wypłukane, drugie na razie nie - ale chwilowo zdrowotnych atrakcji dostarczył Kubeł. Otóż Kubeł ma nadwagę, cytując pana doktora - w obszarze patologicznym i koniecznie trzeba cuś z tym zrobić. Na razie pan doktor kazał prowadzić protokół, co też Kuba spożywa. Rzetelnie. Piszemy rzetelnie i naprawdę nie wygląda to źle! Oczywiście nie czas na wmawianie sobie chorób, ale na wszelki wypadek mamy się stawić za dwa tygodnie na pobranie krwi. Jemu się to tak jakoś nagle stało, niepostrzeżenie... No jest grubiutki, no jest, ale zareagowaliśmy odpowiednio, prawda?
Szukanie mieszkania wchodzi w fazę decydujacą. Jutro się powinno coś rozstrzygnąć.