Ostatnia prosta

Niech mi kto jeszcze słowo powie na niemiecką biurokrację..!!
Nad wyjazdem chłopców do dziadków zawisły czarne chmury, bo okazało się, że tracenie ważności wpisu dziecka do paszportu rodzica to unijne prawo i nie ma przebacz, od 26.06. wpis nie działa - w związku z czym Kuba nie ma paszportu. Niby teoretycznie nie trzeba, ale w praktyce w czasie mistrzostw - szczególnie, że to będą półfinały - trzeba się liczyć z kontrolą.
Oczywiście teoretycznie uzyskanie paszportu przez ambasadę RP w Berlinie nie stanowi większego problemu. Jeśli pominie się drobiazg w rodzaju zwalniania się z pracy, bo rodzina musi stawić się w komplecie, grrr. W praktyce zaś do złożenia wniosku o paszport potrzebny jest numer PESEL. Nasze dzieci nie mają numerów PESEL, bo na jaką cholerę im numery PESEL! ...więc musimy zwrócić się przez ambasadę RP w Berlinie o nadanie numerów PESEL, żeby następnie móc złożyć wniosek o paszport - tymczasowy, a jakże, bo na zwykły czeka się ileśtam.
Niemiecki paszport dostaje się w urzędzie miasta i trwa to 15 minut.
Jutro ruszamy z husarią na ambasadę RP w Berlinie.
A zaraz po przeprowadzce ruszamy z husarią uzyskać niemieckie obywatelstwo. Dość tego.

Jacek, jak widać, nie zapomina, kto jest jedynym geb... Niemcem w rodzinie. Z całego Woolwortha wybrał sobie do zabawy niemieckie flagi. Przyczpia sobie taką do roweru i tak jeździ. A do Woolwortha wybraliśmy się, bo Kuba wygrał na loterii 5 euro i poszliśmy je przehulać. Następnym razem dam mu kupon totka do wypełnienia.
Przeprowadzka wkroczyła w fazę schyłkową. Mieszkanie zostało ogołocone z
mebli i wszystkich zbędnych przedmiotów. Snujemy się między pudłami i nie mamy weny, żeby robić już cokolwiek. Nie do wiary, że to ostatnie
trzy tygodnie..! Nie mamy jeszcze wieści w temacie kluczy, ale we wtorek mamy
nadzieję jakieś mieć. No: zobaczymy. Jeśli nie dostaniemy kluczy wcześniej, a do tego dzieci nie pojadą do dziadków, może być naprawdę uroczo.