Dokonoało się.
Mieszkamy.
Przeprowadzka była zabawnym przeżyciem. Rodzice zamówili firmę przeprowadzkową, ale - oczywiście - nie wypasioną profi-firmę z panami w kombinezonach, tylko jakichś tam studentów, dorabiających do stypendium. Wszystko było pięknie, zwieźliśmy wszystkie meble przed blok i studenci przyjechali punktualnie.
Maleńką ciężaróweczką.
Studenci popatrzyli na meble. Meble popatrzyły na studentów... Po czym gremialnie postanowiliśmy się nie poddawać, tylko walczyć. Upchnęliśmy prawie wszystko, nie weszło tylko parę drobiazgów (np. telewizor :-P) i przeprowadzka Dokonała Się.
Niewątpliwie zabawnym przeżyciem było zdawanie starego mieszkania. Odwaliliśmy tam nieprawdopodobny wręcz syf - zaklejanie dziur w ścianach chusteczkami higienicznymi było stosunkowo najmniej straszne - a państwo z firmy byli zachwyceniu. Jak wspaniale utrzymane mieszkanie. Jak sprawnie! Jezu. Ciekawe, w jakim stanie oni normalnie odbierają mieszkania?
Po niemal tygodniu spędzonym w nowym mieszkaniu stwierdzamy z satysfakcją, że bardzo je lubimy - jedzenie na balkonie wciąż stanowi niezwykłą atrakcję - ale nietrzaskające drzwi, przeciąg, drewniane okna no i TEN BALKON - wszystko wciąż nas zachwyca. Z wyjściowych pięćdziesięciu pudeł zostało ledwie jakieś dziesięć i wygląda na to, że lada dzień będzie można stawiać regały.
I przynosić z piwnicy pudła z książkami :-P
Chwilowo trwa też Wielkie Kupowanie rzeczy Kubeła do szkoły. Szkoły..! Jakoś nam się to nie mieści w głowie. Ale na razie na pierwszym planie urlop w Krakowie.