Wakacje
Wakacjujemy sobie u babci i jest bardzo przyjemnie.
W domu rozrywki dostarczają dwa baseniki w ogródku, co w zupełności wystarcza, żeby uszczęśliwić małego chłopca. Chłopcy chlapią się, oblewają wodą i wrzeszczą - i pięknie jest.
Oprócz tego zwiedzamy intensywnie. Byliśmy w kopalni soli w Bochni - smutek i żal, nie jedźcie - oraz w muzeum lotnictwa (bardzo fajne), oraz w okolicznych kamieniołomach. Ulubiony plac zabaw naszych dzieci to
były kamieniołom w Zabierzowie, z jeziorkiem, do którego można rzucać kamienie, robić czarny muł i zbierać skorupki ślimaków. Oprócz tego można znaleźć też parę amonitów, ale niewiele, w porównaniu np. z kamieniołomem w Młynce. ("Nie do wiary!!! Mama!!! Ja nie mogem wierzyć, patrz, co znalazłem!!!") Przywieźliśmy stamtąd worek amonitów, odcisków, muszelek i mnóstwa innych kamoli, zebranych w pełnym słońcu w południe. Chłopcy poukładali toto wszystko na trawie przed domem i Kuba powiedział: to jest muzeum, mama, i jak ktoś nie będzie wiedział, to ja chętnie opowiem. Mam nadzieję, że będzie się mógł pochwalić w szkole swoimi obłędnymi amonitami... ;-)
Byliśmy też dzisiaj w lesie i - zupełnie niespodziewanie - znaleźliśmy pół worka grzybów. Kuba na początku nie chciał jechać, ale po pięciu minutach już pytał - "czy my możemy kiedyś mieszkać w lesie, mama?" I widzieliśmy padalca i mrówki i chrząszcza. Gut.
Oprócz tego upiekliśmy dziś wieczorem ciasto czekoladowe.
Wakacje pełną gębą.