Impreza przeżyta...
 |
Czekamy na gości - jeszcze 20 minut.
|
Odbyła się Urodzinowa Impreza Jacusia.
Cieszymy się oczywiście, że się odbyła, bo już dawno się nie odbywała i szkoda dziecka. Imprezy urodzinowe są Ważne; ważne jest wiedzieć, że ktoś się cieszy, że się urodziłeś. Zatem chociaż prawdziwa rocznica dopiero w środę, sprosiliśmy gości i świętowaliśmy zaocznie.
Jako że choinka już stoi, chłopcy zajęli się dekoracją i w ten oto sposób powstała Party-Choinka, udekorowana stosownie do okoliczności.
Goście dopisali, z jednym wyjątkiem - Linusa, na którego i tak nie liczyliśmy, bo go nie znamy; Jacek zaprosił go z jakiegoś powodu, ale i tak nie przyszedł. Ale i tak bawiliśmy się przednio - wyrazy wdzięczności dla taty Willema (na zdjęciu u góry), który został i dotrzymywał nam towarzystwa przez trzy długie godziny. Ale to dlatego, że on nie wiedział, że można inaczej... ;-P
Zgodnie z planem goście poszli sobie o szóstej, żeby już nie wystawiać zdrowia pani Gebauer (z dołu) na więcej prób; chłopcy zgarnęli otrzymane świeżo zabawki i cichutko bawili się na łóżku. Balonami bawili się w ten sposób, że najpierw wrzucali balony na łóżko, a potem robili z góry deszcz balonowy śpiewając "
99 Luftballons" Neny. Chapeau bas za skojarzenia :-)
Jeszcze pięć dni. Potem wakacje. Krótkie, niefajne, nieciekawe, pewnie stresujące, ale mimo wszystko wakacje, gdzie nie ma przedszkola, szkoły, psychologów, kolegów, szefów, terminów itd.