Jak widać, jesteśmy przeciw

Przeciw kupowaniu gotowych kostiumów, znaczy.
Od czasu, kiedy nasze dzieci aktywnie uczestniczą w różnych społecznych rytuałach typu karnawał, czyli od jakichś czterech lat, przekonujemy je, że kupowanie gotowych kostiumów jest gupie. Nie chodzi o wydanie pieniędzy, tylko żeby samemu wymyślić, bla bla bla.
Ale byliśmy na flohmarku, no i tam wisiał kostium Spidermana. W rozmiarze Kubusia. Mama, która doskonale wiedziała, jak strrrrasznie dziecko marzy o takim kostiumie, spytała o cenę - i nawet była gotowa dać dychę, ale była pewna, że dycha nie starczy, więc spytała zupełnie bezstresowo.
Za 3 euro kupiliśmy go oczywiście natychmiast, a pani jeszcze przepraszała, że nie wyprany. Jacuś bardzo starał się być dzielny, ale nie dał rady, i nic nie mówił, tylko stał i płakał po cichutku, a łzy kapały mu na koszulkę.
Mamusi serce rozpękło się na kawałki i obiecała natychmiast, że wykopie mu taki kostium choćby spod ziemi - tzn. choćby z H&M za cztery dychy.
Ale spidermanowe duchy najwyraźniej sprzyjały małym chłopcom, ponieważ okazało się, że rzeczonym kostiumem w odpowiednim rozmiarze dysponuje szefowa mamusi i chętnie się go pozbędzie, bo jej synek Spidermana nie znosi i już.
W ten sposób dzięki niewątpliwej pomocy sił nadprzyrodzonych chłopcy weszli w posiadanie, szczęśliwi jak młode labradory. Nie ściągali tych kostiumów przez cały weekend, więc decyzja była najwyraźniej słuszna.
Szkoła idzie sobie swoim trybem, Jacuś najwyraźniej nie odstaje jakoś szczególnie od reszty dzieci - okazało się zresztą, że wcale nie jest najmłodszy w klasie, więc. Książki i zeszyty wyglądają lepiej, niż Kuby w analogicznym momencie ;-) , zatem nie ma się chyba czym przejmować. Jeśłi chodzi o socjal, Jacek w piątek rozpłakał się i wściekł na widok mamusi, która przyszła go odebrać trochę wcześniej, bo
on się przecież bawi i nie zamierza już wychodzić!!! ...tak więc problemów chyba nie ma.
Kuba przeszedł do wyższej grupy na judo - trenuje ich prawdziwy Japończyk z czarnym pasem, sam zalecił, że Kuba ma przejść. Trenuje teraz z dziesięciolatkami i mamusia, niezmiernie zainteresowana, przyszła w piątek sobie popatrzeć.
I szczęka jej opadła!
Kuba rzeczywiście nieźle sobie radzi - nie tylko defensywnie, bo defensywnie to nie sztuka, niech kto spróbuje przewrócić Kubełka. Ale jak ciepnął Enzo o matę, to pan Japończyk aż przerwał trening, żeby go pochwalić! Mamusia dumna jak paw, Kubeł zresztą też zachwycony - bo wreszcie można
walczyć, mama, i naprawdę trenować! I pan trener jeszcze powiedział, że w zimie Kuba może będzie mógł podchodzić do egzaminu na żółty pas! ...tak więc dostaną swoje cholerne 40 euro składek i innych cholernych wydatków na ten cholerny kurs, bo teraz to już Kubeła nikt nie będzie zniechęcał ;-)
Mamy też nowe auto. Już w sumie od dawna nawet. Toyotę. Honia poszła do ludzi, ale mamusia nie będzie o tym pisać, bo ciągle jeszcze chce jej się troszkę płakać. Chlip.