Zupa dyniowa
Kuba był w szkole na warsztatach gotowania zupy. Dyniowej. Spytany, jak mu wyszła, westchnął bardzo i powiedział: - No, muszę powiedzieć: o niebo lepsza niż twoja, mama!
Tak więc mama postanowiła uwiecznić przepis, żeby następnym razem stanąć na wysokości zadania :D
Opisywane uprzednio cyrkowe przedstawienie rzeczywiście nie było żadnym bullshitem - szczęki nam poopadały z wrażenia. Zdjęcia mają być, i filmy nawet - czekamy, czekamy i jakoś ni ma. A szkoda bardzo, bo to warto było zobaczyć!
A tymczasem orkan Ksawery przyszedł i poszedł, śnieg pada i wreszcie, powoli, zaczyna do nas docierać, że to niedługo święta.
Mikołaj też był i poszedł, chłopcom przyniósł lego - co za niespodzianka. Kuba bardzo porządnie martwił się, czy ten Mikołaj aby na pewno będzie - no ja nie byłem taki całkiem grzeczny, mama! - a Jacek, który powody do zmartwienia rzeczywiście miał (a przynajmniej powinien), jakoś nie miał wątpliwości i tylko wyrażał coraz to nowe życzenia.
Dziś chłopcy wstali o szóstej rano i popędzili szukać prezentów; śmiesznie było, kiedy sobie już wszystko rozpakowali, pootwierali, WTEM! ...Jacek podniósł z podłogi papier prezentowy, zadumał się srodze, brew zmarszczył... W końcu przyszedł do kuchni i mówi: - Mama! To przecież jest TWÓJ papier!!!
Mama wybrnęła zgrabnie, mówiąc, że Mikołaj miał opóźnienie, bo orkan, więc tylko podrzucił prezenty i poprosił o zapakowanie, no i przeszło.
Dziwna sprawa z tym Mikołajem i innymi Gwiazdkami. Z jednej strony konsekwentnie trzymamy się zasady nieopowiadania dzieciom bullshitu i nie traktowania ich jak debili. Z drugiej strony - no fajnie jest czekać na Mikołaja! Więc chociaż Kuba już dawno przyparł rodziców do muru i wydobył zeznanie, że tak, to my jesteśmy Mikołajem - wyparł to całkowicie i dalej ma kupę zabawy z ustawianiem butów pod drzwiami.
Ustawianie butów pod drzwiami jest też wynikiem hybrydowego wychowania w kulturze jednocześnie polskiej i niemieckiej - chociaż nie jestem pewna, czy gdzieś w Polsce Mikołaje nie wsadzają rzeczy do butów? Tu wsadzają, i wyłącznie słodycze. Na szczęście jesteśmy dwukulturowi i uchachany Mikołaj niemieckie słodycze włożył do butów, a polski prezent pod łóżko. Zaraz obok kalendarza adwentowego :-)