Wiosna, idą zmiany
 |
Maska Saurona |
Hm, w zasadzie to chronologicznie chyba powinnam zacząć od Faschingu, bo jakoś przemknął... No więc na bal w szkole Jacek nie chciał się przebierać w ogóle, tzn. w końcu włożył Spidermana, ale jakoś tak zupełnie bez przekonania. Za to Kuba wymarzył sobie kostium Saurona, no więc tata mu zrobił z kartonu i czarnego spraya. Został najlepszym kostiumem! ...tak więc Kuba był szczęśliwy (i tata też) i z przebierankami aż do listopada mamy spokój :-)
Ale w tej chwili zajmujemy się zupełnie czym innym, mianowiciem odchudzaniem Kubełka.
Zaczęło się to już jakiś czas temu, kiedy Kubie wyrwało się, że go przezywają - bo Kuba nie skarży, tak pryncypialnie, i zawsze wszystkich lojalnie broni. Podpytywany regularnie Kuba przyznał, że tak, cały czas go wyzywają od grubasów, chociaż mówi, żeby tego nie robili. Mamusia z lekkim szałem powiedziała w końcu synkowi, żeby wziął i raz a porządnie przywalił przezywaczowi, coby się nogami nakrył, to może wtedy się uspokoi - i żeby powiedział, że mama mu kazała; biorę to na siebie. Na co Kuba powiedział tak: - Mama! Ja nie chcę skrzywdzać moich towarzyszy z klasy!
Na to już mama nie umiała odpowiedzieć, więc odpuściła - aż do zeszłego piątku, kiedy nastąpił Kryzys.
Przyszliśmy po Kubę na judo, jak zwykle, z Jaciem, troszkę wcześniej, żeby sobie popatrzeć. Kuba zbiegł z maty (!!!), padł mamusi na szyję i zaczął strasznie płakać, że on już więcej tu nie przyjdzie, że wszyscy się z niego śmieją, że go przezywają, że zawsze jest ostatni i że on już nie chce i nie może i nigdy niczego nie zje.
Mamusia dostała szału już na serio, bo
oczywiście nie wszyscy go przezywają, tylko cholerny Maciuś, który podpuszcza resztę, i jest tak od samego początku w szkole, i mamusia po prostu nie znosi tego gnojka i najchętniej ciepnęła by nim o ścianę tak, żeby nie wstał!
Ale nie może.
No więc mamusia zastanowiła się rzetelnie i powiedziała Bubowi, że jest jeden jedyny sposób, żeby się gnojka pozbyć raz na zawsze, mianowicie - schudnąć. I zobaczymy, kto wtedy będzie parówa.
Kuba rzucił się na ten pomysł pazurami i zębami i prawdę mówiąc - szczęka nam opadła.
Przede wszystkim, zaczął biegać z tatą. W banku sobie nie wyobrażałam, że on (Kuba) w ogóle będzie potrafił biegać, tymczasem przychodzi mu to zupełnie bez wysiłku. Biegają też regularnie, codziennie, bez żadnego marudzenia, poganiania i przypominania.
Zakupiliśmy też rower i w weekend został uruchomiony - po pierwszej chwili grozy, kiedy mamie wydawało się, że Kuba zapomniał, jak się jeździ, wszystko jest w porządku i będziemy jeździć częściej.
Kuba został też zapisany na basen, na normalny kurs pływania z trenerem, żeby wreszcie się nauczyć i zrobić kartę pływacką (znaczy, po naszemu Seepferdchen).
Robią trening w domu, dwa razy w tygodniu.
I do tego wszystkiego pilnujemy niskokalorycznej, zbilansowanej diety.
I to działa!
Ale zdjęcie "po" będzie dopiero, kiedy osiągniemy spektakularny efekt :-)