Takie sobie bajeczki
...czyli przypowiastka dydaktyczna "nie mów do dziecka jak do debila".
 |
Kuba fotografuje żółwie. BAJECZKI! |
Dnia pewnego Kubeł oznajmił, że musi zabrać do szkoły "Takie sobie bajeczki", które to będzie w piątek czytał przed całą klasą. Trochę się zdziwiłam, bo Kubeł żadnym fanem Kiplinga nie jest, a poza tym nie jest to jakiś, hm, szczególnie prosty tekst do prezentacji - no ale dobra, z aprobatą pokiwałam, pomruczałam i zapomniałam o całej sprawie.
Dziś rano o sprawie dowiedział się tata, odwożący paniczów do szkoły, i - zdziwiony nie mniej niż mamusia - postanowił poznać przyczynę.
- Ale dlaczego chcesz czytać akurat to?
- No pani powiedziała, że jak ktoś ma jakąś fajną książkę, to może przynieść i przeczytać.
- No dobra, ale dlaczego Kipling?
- Pani powiedziała, że to będzie dobre.
- Pani kazała ci przynieść Kiplinga i przeczytać klasie??
- No tak.
- Ale Kiplinga???
- No tak! Pani powiedziała, żeby przynieść, jak ktoś ma jakąś fajną książkę, na przykład jakieś bajeczki. No to ja mam bajeczki.
Kurtyna.
PS. Szanowna Pani, ośmiolatki nie czytają bajeczek. Czytają Harrego P., Bionicle i Asterixa.