Jak zginął kot, jetzt erst recht
Cirunia zginęła na tydzień.
Zwykle koty wracają wieczorkiem, wtedy zamykamy już drzwi, koty zjadają kolację i idą spać. W sobotę byliśmy bardzo zajęci remontem wszechświata i jakoś nie zamknęliśmy, po czym ściemniło się i okazało się, że koty nie ma.
Do środy czekaliśmy, w środę zaczęliśmy szukać na serio. Plakaty zawisły, a mamusia zadzwoniła do wsiowej straży miejskiej (co?), żeby zapytać o martwe koty.
I się zaczęło.
Wsiowa straż miejska okazała się być równie miła i pomocna, co wszystkie wsiowe instytucje, i włączyła się do akcji aktywnie. Najpierw zabierając mamusię na akcję szukania martwego kota, świeżo akurat zgłoszonego, a potem informując, że na drzewie w lesie nieopodal trzeci dzień siedzi kot i nie chce zejść.
Mamusia spędziła w tym cholernym lesie długie godziny - długie deszczowe godziny - zaczepiając obcych ludzi, drąc się po lesie i zaglądając do każdej dziury, oraz na każde drzewo. Nic z tego, kota nie było. Wreszcie mamusia postanowiła powiesić w lesie plakaty z numerem telefonu. Pojechała więc, powiesiła i - znalazła kota. Który faktycznie zupełnie odprężony siedział na drzewie - i nie był Cirunią.
Mandat, który jakiś skur...czybyk mamusi wsadził za wycieraczkę w tym lesie wliczymy w koszty szukania kota. Nawet nie blokowałam drogi, do diabła.
W sobotę mamusia podeszła do płotu i wyobraziła sobie, że coś miauczy.
Dom obok stoi pusty, bo starsza pani zmarła; jej dzieci wpadają tylko na weekendy, żeby się pokazać. Oblecieliśmy wszystkie sąsiadujące posesje, pytając, czy ktoś ich zna; wreszcie Sąsiad Zza Dwóch Płotów wpuścił nas przez swoją dziurę w płocie - i tak, w oknie od tyłu darła się półprzytomna z nerwów kocica.
Półprzytomni z nerwów zrobili się wszyscy, na szczęście SZDP miał numer telefonu do kogoś, kto ma klucze. Przyjechali, wypuścili kotę, koniec akcji.
Dobra wiadomość jest taka, że teraz żaden z kotów nie wypuszcza się za płot. Zła wiadomość jest taka, że kota po tygodniu na karaluchach z piwnicy nadrabia żarcie na całego i robi się szersza niż wyższa ;-) Będzie trzeba wprowadzić chyba jakąś dietkę.
 |
Stan kotów wrócony do normy
|