Straszne prawo dziedziczenia
Fuksiarz Kuba odziedziczył charakter po tacie, więc ma z górki. Jacek odziedziczył charakter po mamie i, że tak powiem: viel Spaß w życiu.
Wróciliśmy bardzo późno, po treningu; zgodnie z odwieczną koleją wszechrzeczy Kuba miał pierwszy iść pod prysznic - ale okazało się, że Kuba ma zadanie do zrobienia. Zatem mama urabia Jacia, żeby poszedł pierwszy.
- Dam ci za to czekoladkę - mówi w końcu mama.
- OK.
- Za po pójdziesz pierwszy, obiecujesz?
- Tak.
- Zaraz po kolacji.
- Mmmm... No pokaż te czekoladki.
Czekoladki okazały się być bardzo malutkie, więc Jacek mówi: cztery czekoladki.
- Dwie - mówi mama twardo.
- Cztery!
- Trzy.
- Cztery!
- Nie, cztery nie. Trzy.
- To nie! To wcale nie idę!
Dzidź wkurzony rzucił widelcem i poszedł się obrażać. Mama mówi więc spokojnie do Kuby, żeby jak skończy zadanie, przyszedł z piżamą do łazienki. Po czym zajmuje się swoimi rzeczami w kuchni.
Za chwilę słychać srogie tupanie. Idzie Dzidź. Wkurzony na maksa, z piżamą i kapciami. Do łazienki.
Mama (bardzo wzruszona) idzie za Dzidziem.
- Dzidziu, jesteś bardzo dzielny i bardzo cię kocham. Chodź, dam ci twoje cztery czekoladki.
- Mmm... Nie chcę. Trzy wystarczą.
No i tak sobie żyjemy. Szkoła wystartowała. Poddasze buduje się. Rodzice resztkami sił czekają na ferie jesienne. Jedziemy na Szczeliniec!
PS. Wraz ze spadkiem temperatur kota się na powrót udomowiła. Przychodzi i śpi w łóżku jak normalny kot. Po feriach dostanie małego kolegę do przytulania.