Plakat i aparat
Aleśmy fajny referat z Kubą zrobili..!* Zrobiliśmy już wiele, ale ten o Kronosie podoba mi się wyjątkowo. Głównie dlatego, że sama się wiele z niego dowiedziałam - bhawo ja, z moim dyplomem z hellenistyki dowiedzieć się czegoś nowego z referatu szóstoklasisty. No ale zawsze mówiłam, że te studia były dość bez sensu.

Poza tym - Kubie zdjęli dziś górny stały aparat. Yay!!! Wprawdzie został jeszcze dolny, ale to i tak szczęście - połowa mniej do psucia się. No i synek szpanuje przebiałym uśmiechem bez drutów ;-)
Jacek idzie jutro do szpitala na usuwanie dodatkowego zęba, który mu rośnie w szczęce i uszkadza korzenie. Nie denerwowałam się, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że dwoje chirurgów odmówiło operacji, bo jest zbyt niebezpieczna. Tak więc Jacur wylądował ostatecznie w klinice dziecięcej chirurgii szczękowej czy coś takiego, już bardziej specjalistycznie się nie da - no i jutro tam idziemy; zobaczymy. Chcą go trzymać w szpitalu co najmniej trzy dni w każdym razie.
No i najnowsza najfajniejsza nowinka: w sobotę przyjeżdża PIESEK. Ale tak naprawdę będziemy się chwalić, jak już będzie w domu.
*Z referatami to jest tak, że wszystkim dzieciom referaty robią rodzice. Jak bym nie była temu przeciwna, nie zaryzykuję, żeby Kuba w ostatnim semestrze decydującym o szkole średniej dostawał fujowe oceny. Tak więc uruchamiam całą siłę moich fotoszopów, ilustratorów oraz dyplomów z hellenistyki, żeby mu z tym referatem pomóc. Nie robię za niego, nie. Ale kształtuję. No bo w końcu co, kurczę blade.