Omg
Wiecie, czym się różni pesymista od optymisty?
Pesymista mówi: Gorzej już być nie może!
...a optymista: Może, może!
Mieliśmy ostatnio tak nieprawdopodobne pasmo pecha, że, chociaż najwyraźniej najgorsze mamy za sobą, naprawdę aż strach się odprężyć.
Zaczęło się od osuszania piwnicy, a skoro mamy nadmiar wody, to i zrobimy od razu stawek w ogrodzie.
Osuszanie piwnicy robi się, okopując dom fosą głęboką na dwa metry. Koparką. Fajno, wynajęliśmy koparkę, a nawet - uwaga - kierownika budowy (wszyscy nasi sprawdzeni fachowcy byli zajęci) no i się zaczęło. To, że kierownik budowy uszkodził koparkę, to nic, zgrzytając zębami zapłaciliśmy, właściciel wykazał się zrozumieniem i nie wziął dużo.
Ale potem kierownik budowy przerwał kabel internetowo-telefoniczny w ogrodzie.
W skrócie: no fajnie było. Mamusia, z dnia na dzień coraz bardziej blada, pracowała najpierw u tatusia w instytucie, a w końcu u koleżanki, bo utrata pracy byłaby nieco niekorzystna w obecnej sytuacji. Dostawca internetu rozkładał ręce, no bo to nie jego kabel. Właściciel kabla, Deutsche Telekom, jakoś nie palił się do naprawy, no bo nie jesteśmy ich klientami.
Po czym okazało się, że nasz dostawca nie zrozumiał problemu. Jak już zrozumiał, dostaliśmy termin na za tydzień, że jakiś lokalny podwykonawca naprawi nasz kabel.
Po czym nasza nieoceniona Prowincja stanęła na wysokości zadania.
Następnego dnia o siódmej rano zadzwoniła pani od podwykonawcy, pytając, czy na pewno chcemy czekać tydzień? Bo oni mogą przyjechać zaraz. I rzeczywiście, przyjechali zaraz i naprawili nasz kabel w godzinkę, i znowu jesteśmy online.
KOCHAM mieszkać na wsi.
Teraz trzeba tylko trzymać kciuki, żeby nasze ubezpieczenie przejęło koszty, bo jak nie, no to jakby smutno.
Poza tym: kumpel, który był u nas z wizytą i jeździł po Berlinie na mamusiowym bilecie (na okaziciela) zapomniał go oddać i zabrał ze sobą do Krakowa, po czym wysłał go z powrotem superszybkim kurierem, który zgubił przesyłkę. Facit: majątek na pojedyncze bilety, majątek na przesyłkę, koszt wyrobienia duplikatu.
Poza tym, nie możemy rozliczyć dojazdów naszego Erazmuska do szkoły, bo bilety zanikły - dzieci twierdzą, że dały pani, pani twierdzi, że nie dostała. Ha. Ha. Ha.
Poza tym, i jest to jedyne światełko w tunelu, ciągle nie mamy wieści o kubowym gimnazjum - co chyba oznacza dobre wieści, bo za dwa tygodnie zapadnie ostateczna decyzja. Czyli jakby się dostał? Cieszylibyśmy się, ale jakoś strach w całej tej fujni.