Nope
Wsiowe gimnazjum nie przyjęło Kubusia.
Po otrząśnięciu się z szoku, mamusia zaczęła racjonalizować zdarzenia i doszła do wniosku, że nie jest to koniec świata. Fakt, chwilkę jej to zajęło - spróbujcie popłakiwać po kątach, kiedy w domu jest trójka dzieci i pies - ale w końcu uruchomiła racjonalizację i przestała melodramatyzować. Wsiowe gimnazjum odrzuciło w tym roku 55/195 dzieci. Czyli Kubeł nie jest NAJgorszy. Gimnazjum w Strausberg jest LEPSZE od naszego wsiowego gimnazjum. Dojazd i tak jest krótszy niż do naszej obecnej szkoły, więc ossocho?
Ano o socjal.
Jakoś tak wyobraziliśmy sobie, jak by to było, gdybyśmy mieli znajomych we wsi. Takich kolegów, do których się wpada wieczorem na piwo, a potem wraca do domu. Że dzieci po południu razem odrabiają lekcje, spotykają się, robią co tam dzieci razem robią.
No i dupa.
Wszystko runęło w proch i w pył. Do Strausberg jest prawie 20 km.
Nie jest oczywiście powiedziane, że nie będziemy tych kolegów mieć; w końcu szkółka odrzuciła co czwartego kandydata, więc gdzieś te dzieciaki musiały się podziać - mamy nadzieję, że w Strausberg. Może jeszcze będziemy mieć życie towarzyskie jak normalni ludzie, może jeszcze da się jakoś to wyprasować.
Musi.
Niemniej - jest to pierwsza dość poważna porażka na drodze naszej "kariery", którą Kubeł zniósł dopiero, kiedy mamusia powiedziała mu, że gimnajum w Strausberg jest lepsze od wsiowego. Jest lepsze. Ale, kurwa, chcieliśmy do wsiowego!!!
No nic. Strausberg it is.
Na pocieszenie: to jest właśnie kubowe gimnazjum.